Na kilkaset sprawdzonych reklam tylko kilka spełniało obowiązujące przepisy. Grupa mieszkańców pokazuje, że da się skutecznie walczyć o odsłanianie Krakowa spod bilbordów i banerów.
Jakub Drath, LoveKraków.pl: Na profilu ŁADny Kraków opisuje Pan walkę z reklamami zasłaniającymi krakowskie zabytki. Jak wygląda dziś przestrzeganie przepisów w tej dziedzinie?
Jakub Pogorzelski, założyciel profilu ŁADny Kraków i grupy osób zaangażowanych w walkę z nielegalnymi reklamami: Wygląda średnio albo wcale. Przepisy są – nawet bez uchwały krajobrazowej – ale nie są przestrzegane. Właściciele nieruchomości nie występują o pozwolenia na umieszczenie reklam, a organy, które powinny to egzekwować, z różnych przyczyn tego nie robią lub robią to w sposób niewystarczający.
W jaki sposób Państwo działają? Do kogo zwracają się w pierwszej kolejności?
Jeśli wiemy, kto wywiesił dany baner, bo to np. reklama danej firmy, zwracamy się w pierwszej kolejności bezpośrednio i prosimy o usunięcie reklamy zamieszczonej bez zgody. Jeśli nie ma reakcji lub jeśli nie wiemy, kto jest właścicielem nośnika, wówczas interweniujemy w nadzorze budowlanym albo u miejskiego konserwatora zabytków.
Jakie są najczęstsze reakcje właścicieli?
Bardzo różne. Jeśli chodzi o wielkoformatowe reklamy, zasłaniające całe kamienice, gdzie zyski są liczone w setkach tysięcy złotych, najczęściej mamy do czynienia ze świadomym łamaniem prawa. Zyski są na tyle duże, że właściciele szczególnie się tym nie przejmują. Ale w przypadku pojedynczych tablic czy banerów najczęściej powodem jest brak wiedzy. Nie ma złej woli, przynajmniej nie zawsze. I kiedy zwracamy się z prośbą do takich kawiarni, szkół językowych czy gabinetów stomatologicznych, zaskakująco często spotykamy się z pozytywnym odbiorem. Dziękują za zwrócenie uwagi i usuwają nielegalny nośnik.
A instytucje?
Podejmują działania raczej dlatego, że muszą, a i to nie zawsze. Nadzór budowlany nie podjął jeszcze żadnej interwencji, a zgłosiliśmy już prawie setkę nośników. Współpraca z miejskim konserwatorem zabytków układa się w miarę dobrze, przy czym są to tylko działania na wniosek, a nie własna inicjatywa. Dzięki takiej współpracy udało się usunąć reklamy z filharmonii czy z kamienicy przy ul. Basztowej, naprzeciwko przystanku Teatr Słowackiego. Była dosłownie oblepiona reklamami, z których żadna nie miała pozwoleń. Udało się każdy z tych nośników usunąć i możemy cieszyć się zupełnie nowym widokiem.
Jak duża część wszystkich reklam nie spełnia przepisów?
Żadna gmina w Polsce nie ma pełnych statystyk. Gdańsk próbował to oszacować i wyszło im ok. 90 procent. W Poznaniu na sto skontrolowanych reklam tylko cztery były legalne. W Krakowie takich wyliczeń nie ma, ale mogę powiedzieć o własnym doświadczeniu. Na kilkaset sprawdzonych przez nas reklam legalne okazało się cztery czy pięć.
Może w takim razie sporządźmy tutaj szybki poradnik dla właściciela nieruchomości. Jakich formalności należy dopełnić?
Każdy wolnostojący nośnik związany z gruntem, np. bilbord, musi mieć pozwolenie na budowę. Każda inna reklama przytwierdzona do elewacji wymaga zgłoszenia do wydziału architektury.
Każda? Taka na zwykłym bloku też?
Każda. Wydział sprawdza, czy dany nośnik jest zgodny z planem miejscowym, jeśli dany obszar jest nim objęty. A w przypadku obiektów zabytkowych lub obiektów na terenie zabytkowych układów urbanistycznych potrzebna jest dodatkowo zgoda konserwatora zabytków. Natomiast reklamy zajmujące w jakikolwiek sposób obszar pasa drogowego, czyli np. zamontowane prostopadle do ścian kamienic, wymagają zgody zarządu dróg i stosownej opłaty.
Po raz kolejny wraca w ostatnim czasie temat uchwały krajobrazowej. Czy tym razem też utknie w szufladzie?
Jestem ostrożnie optymistyczny. Optymistyczny, bo widzę, że nacisk społeczny staje się coraz silniejszy i już samo to, że teraz o tym rozmawiamy, świadczy o zainteresowaniu sprawą. A ostrożnie, bo to już trzecie wyłożenie, które śledzę. Temat jest na tyle trudny i niewygodny dla wielu osób, że zachowuję tutaj ostrożność.
A jaka lokalizacja jest teraz Waszym najważniejszym celem?
Może optymistycznie, ale chcemy zabrać się za Dom Ekielskiego, czyli kamienicę na rogu ulicy Piłsudskiego i al. Krasińskiego, od lat zasłoniętą rusztowaniem i reklamą.
Już niejeden próbował…
Dlatego też jestem ostrożny. Ale mam nadzieję, że zmobilizujemy wszystkie siły, żeby z tą samowolą dać sobie radę.