Rozmowa na dzień dobry. Zależy nam, żeby wszyscy wrócili do domu

Podczas czterech dni akcji „Znicz” na małopolskich drogach doszło do 25 wypadków. W ich wyniku rannych zostało 29 osób, a jedna zginęła. O komentarz pytamy przedstawiciela drogówki.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Statystyki z Małopolski są stosunkowo optymistyczne. Mniej wypadków, rannych i ofiar. To efekt jakiejś głębszej zmiany w zachowaniach kierowców, czy splot innych czynników?

Sierż. szt. Wojciech Wróbel, Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie: Trzeba pamiętać, że tegoroczna akcja „Znicz” była krótsza – trwała cztery dni, a nie pięć. Inne były też warunki pogodowe. Ale mam nadzieję, że przyczyniła się do tego też nasza działalność jako policji. Widzimy, że na przestrzeni lat, mimo rosnącej liczby zarejestrowanych pojazdów, liczba wypadków spada i to nas cieszy.

Odwiedzając w tym roku cmentarze odnosiłem wrażenie, że okres Wszystkich Świętych to czas, kiedy popularne grzechy kierowców w stylu „ja tylko na chwilkę” albo „było wolne miejsce na trawniku” osiągają kulminację. Czy interweniują Państwo w takich momentach, czy raczej cała uwaga jest skierowana na zachowanie płynności ruchu?

Nasza praca polega wówczas w pierwszej kolejności na utrzymaniu płynności ruchu na drogach dojazdowych do cmentarzy, ale też na drogach tranzytowych. Policjanci zwracają uwagę przede wszystkim na te wykroczenia, które mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo. Takie aspekty, jak prawidłowe przewożenie pasażerów, zapinanie pasów, przestrzeganie limitów prędkości. Na to jesteśmy szczególnie wyczuleni, bo wszystkim zależy na tym, żeby wszyscy kierujący bezpiecznie wrócili do domu. Kwestią nieprawidłowego parkowania zajmowała się przede wszystkim straż miejska.

Z tą płynnością ruchu na autostradzie było w niedzielę różnie. Kolizja goniła kolizję.

Zgadza się, choć warto zaznaczyć, że gdyby nie te kolizje, ruch byłby całkiem płynny. Obserwowaliśmy główne trasy tranzytowe, nawet zakopianka była przejezdna bez żadnych problemów. Ale niestety na A4 zderzyło nam się osiem samochodów mniej więcej w tym samym miejscu i momentalnie utworzył się kilkunastokilometrowy zator, który przeniósł się też na inne drogi.

Nie potrafimy jeździć w dniach o zwiększonym natężeniu ruchu?

Na wzmożony ruch nakłada się również to, że wielu kierowców niepotrzebnie zwalnia w miejscu kolizji, niektórzy nawet robią zdjęcia telefonami. Wtedy bardzo łatwo o kolejne niebezpieczne zdarzenie. To jest nasza coroczna obserwacja w takich wyjątkowych dniach jak powrót po długim listopadowym weekendzie.

News will be here