Sąd podał dane oskarżonego. Dlaczego?

Zdjęcie przykładowe fot. Krzysztof Kalinowski

Ekonomika procesu usprawiedliwia podanie danych oskarżonego do wiadomości publicznej?

Jan P.  został oskarżony przez prokuraturę o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu ludzi, ponieważ wiedząc, że jest zakażony koronawirusem, wziął udział w meczu dwóch drużyn piłkarskich niższej ligi.

Oprócz tego mężczyzna nie przestrzegał zasad izolacji. Chodził do sklepu, na basen czy korzystał ze wspólnej infrastruktury w budynku, gdzie mieszkał. Wziął udział w spotkaniu dwóch drużyn w sierpniu zeszłego roku. Wszyscy uczestnicy meczu zostali przebadani, nikt nie został zakażony koronawirusem.

Proces przełożony, dane wyłożone

Proces miał ruszyć 12 marca, jednak został przesunięty na 14 kwietnia. Sąd uznał, że zamiast powiadomić strony osobnymi pismami, zamieści na ogólnodostępnej stronie internetowej Sądu Okręgowego w Krakowie komunikat w tej sprawie.

Podane zostały wszystkie szczegóły związane z procesem oraz imię i nazwisko oskarżonego. Na pytanie, dlaczego taki zabieg został zastosowany (ponieważ zwykle chroni się dane podsądnego do czasu jego prawomocnego skazania), rzecznik sądu początkowo ograniczyła się do przesłania artykuły z kodeksu postępowania karnego.

„Jeżeli w sprawie ustalono tylu pokrzywdzonych, że ich indywidualne zawiadomienie o przysługujących im uprawnieniach spowodowałoby poważne utrudnienie w prowadzeniu postępowania, zawiadamia się ich poprzez ogłoszenie w prasie, radiu, telewizji lub na stronie internetowej sądu albo prokuratury”.

Ekonomika, celowość…

Dostaliśmy jednak bardziej rozbudowaną odpowiedź. – Z uwagi na konieczność zawiadomienie 46 pokrzywdzonych forma takiego zawiadomienia jest celowa, zasadna i spełnia zasadę ekonomiki procesowej – tłumaczy sędzia Beata Górszczyk.

Rzecznik sądu dodaje, że rozporządzenie Parlamentu Europejskiego, znane jako RODO, nie ma zastosowania w pełnieniu wymiaru sprawiedliwości przez sądy.

Nie ma w tym przypadku również zastosowania reguła domniemania niewinności, która m.in. wiąże media zakazem publikacji danych czy wizerunku oskarżonych, nawet o najcięższe przestępstwa. Tak uznał krakowski sąd apelacyjny w 2018 roku, który stwierdził, że jeśli ustawodawca dał możliwość takiej metody zawiadamiania pokrzywdzonych, to może być ona stosowana.

– Zawiadomienie bez podania nazwisk oskarżonych mogłaby nie osiągnąć swojego celu, gdyż osoby potencjalnie zainteresowane, nie byłoby w stanie zidentyfikować sprawy – stwierdza sędzia Górszczyk.

News will be here