Śmierć ich rozdzieliła przed sakramentalnym "tak”

Bogusław K. fot. Dawid Kuciński

Pierwszy dzień wolności okazał się najgorszym w jego życiu. W czasie alkoholowej libacji zabił swoją najbliższą osobę. Sąd pierwszej instancji skazał 68-letniego Bogusława K. na 13 lat więzienia. Jego adwokat złożył apelację od wyroku, chcąc zmiany kwalifikacji czynu. Prokurator domagał się nieco surowszego wyroku.

Bogusław K. wyszedł z zakładu karnego 14 listopada 2017 roku. Nocą stało się jasne, że wkrótce do niego wróci na dłużej. W trakcie świętowania pierwszego dnia wolności, nagle zaczął bić Władysławę S., a następnie zadał jej dwa ciosy nożem. Kobieta wykrwawiła się na podłodze mieszkania przy ul. Benedykta.

Jaki był motyw? W takich sprawach trudno stwierdzić. Nie było bowiem świadka. Sąd, opierając się na wyjaśnieniach sprawcy, wskazał dwa czynniki: chorobliwa zazdrość mężczyzny i zbyt duża ilość wypitego alkoholu, co stwierdził sam Bogusław K.

Sprawca trzykrotnie zmienił wersję wydarzeń. Najpierw mówił, że kobieta sama się zabiła, następnie, że zaatakowała go, ale ostatecznie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Opowiadał, że planowali wziąć ślub w styczniu 2018 roku.

Analiza dowodów oraz ostateczne przyznanie się do winy pozwoliło na skazanie mężczyzny przez sąd na 13 lat więzienia. Prokurator Wojciech Wasserman domagał się dwóch lat więcej. Samym wyrokiem oburzona była rodzina zmarłej.

Wyrok utrzymany

Sąd Apelacyjny w Krakowie postanowił utrzymać wyrok w mocy, nieznacznie modyfikując jeden zapis, nieistotny dla sprawy.

Sędzia Krzysztof Marcinkowski wytłumaczył również, dlaczego nie można uznać, iż skazany działał pod wpływem silnego wzburzenia w rozumieniu prawa. Mężczyzna nie miał zawężonego pola świadomości. Opowiedział, co i jak zrobił. Wszystko również pamiętał, bo ciąg zdarzeń przedstawiał w trakcie wyjaśnień.

W przypadku silnego wzburzenia sprawca zachowuje się irracjonalnie, traci poczucie miejsca i czasu. Nie ma o tym mowy, jeśli chodzi o Bogusława K., który po zbrodni otrząsnął się, udał do sąsiadki i prosił o wezwanie pogotowia oraz policji.

Sąd nie dał wiary, iż kobieta w jakikolwiek sposób mogła dać do zrozumienia Bogusławowi K., że zamierza od niego odejść. Okazało się, że w trakcie jego poprzedniej odsiadki, odwiedziła go 20 razy, a następnie czekała pod bramą zakładu karnego aż wyjdzie. Nie ma też żadnych dowodów na to, że romansowała z innymi mężczyznami, a tak przedstawiał ją skazany.

Zdaniem sądu kara została wymierzona sprawiedliwie. Prokurator zderzył się z mocną krytyką wniosku opartego na twierdzeniu, że co prawda Bogusław K. zasłużył na 25 lat więzienia, ale apelacja dotyczy podwyższenia kary tylko o dwa lata. – To żaden argument – powiedział sędzia Krzysztof Marcinkowski.

Wyrok jest prawomocny.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze
News will be here