Krakowscy strażnicy dostali zgłoszenie o nieprzytomnym, prawodpodobnie pijanym mężczyźnie, leżącym na przystanku. Gdy przyjechali na miejsce, rozpoczęła się walka o jego życie.
Kiedy mundurowi przyjechali na miejsce, zauważyli, że nieprzytomny ma duże problemy z oddychaniem – charczał i nie reagował na żadne bodźce.
– Nie pomogło ani ułożenie go w pozycji bocznej bezpiecznej, ani udrożnienie dróg oddechowych. Co gorsza, po chwili… oddech zaczął zanikać, aż w końcu zupełnie ustał – informuje Edyta Ćwiklik, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej.
Strażnicy rozpoczęli reanimację. – Po upływie kilku minut zaczął samodzielnie oddychać, a dzięki temu ponownie można go było ułożyć w bezpiecznej pozycji – mówi Ćwiklik.
Ostatecznie na miejsce przejechali ratownicy medyczni i zabrali nieprzytomnego, ale oddychającego mężczyznę do szpitala.