„Trofeum Królów” zostaje w Warszawie, Skra wypunktowała Juvenię

fot. materiały prasowe

Zaległe spotkanie 8. kolejki Ekstraligi miało sporo dramaturgii. Skra i Juvenia stoczyły bardzo zacięte starcie o „Trofeum Królów”, ale zdecydowanie więcej atutów okazała się mieć drużyna stołeczna, która wygrała pewnie 39:15 (18:5), inkasując punkt bonusowy. Zmorą krakowian znów okazał się brak wykończenia i umiejętności przekucia przewagi terytorialnej w kolejne przyłożenia.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy zaskoczyli Juvenię mocnymi i szybkimi rozegraniami w ataku. Po jednej z takich akcji, tuż przy chorągiewce, pierwsze przyłożenie zdobył Vaha Halaifonua. Już kilka minut później, przez środek krakowskiej obrony przeszedł Bercho Botha. Potężny drugoliniowiec z RPA poradził sobie z dwoma rywalami i wpadł na pole punktowe. Po podwyższeniu Daniela Gduli było 12:0 i ten wynik wyraźnie rozsierdził Smoki.

Przez kolejne 20 minut Juvenia była w natarciu. Grając w przewadze jednego zawodnika po żółtej kartce dla środkowego Skry, podopieczni Konrada Jarosza zapracowali na pierwsze przyłożenie. Po rozegraniu kilku faz w narożniku boiska pięć punktów zdobył Jakub Syska. Do końca pierwszej połowy, przewaga terytorialna i posiadanie piłki było wyraźnie po stronie krakowian, ale to gospodarze powiększyli prowadzenie, wykorzystując dwa rzuty karne.

Smoki mocno rozpoczęły drugą połowę, ale inicjatywę dość szybko przejęła Skra, która w 20 minut wypunktowała rywali, zdobywając trzy przyłożenia. – Popełniliśmy więcej błędów w obronie jeden na jeden niż przed tygodniem. Znów potrafiliśmy zdominować rywala i zdobywać punkty, ale Skrze wystarczyło 10 minut pierwszej połowy i 20 drugiej, by wypracować znaczące prowadzenie. Ciężar gry wziął dziś na siebie młyn, który zdominował przeciwnika i to właśnie ta formacja zapracowała na dwa przyłożenia w końcówce meczu – relacjonował trener Konrad Jarosz.

Juvenia rzeczywiście zmniejszyła straty w ostatnich minutach po przyłożeniu Andrzeja Matsiuka i drugiej „piątce” Jakuba Syski. Było już jednak za późno na czwarte przyłożenie i wiążący się z tym punkt bonusowy, który osłodziłby krakowianom gorycz przegranej.

W Ekstralidze zaplanowano teraz dwa tygodnie przerwy. Wiosenna runda rewanżowa rozpocznie się 20 marca, a krakowianie zagrają wtedy na wyjeździe z Orkanem Sochaczew. – Mam nadzieję, że wykorzystamy w tym meczu potencjał, który w nas drzemie i przekujemy to co wypracowaliśmy w zwycięstwo – zakończył Konrad Jarosz.