Twierdza przy Reymonta? Może być nawet "0" z przodu

fot. Krzysztof Kalinowski

Wisła jest jednym z czterech zespołów ekstraklasy, który lepiej punktuje na wyjazdach. U siebie zdobywa średnio punkt na spotkanie, co jest przedostatnim wynikiem w lidze.

W sobotę krakowianie rozegrają ostatni mecz u siebie, potem czeka ich jeszcze wyjazd do Gliwic. Z Lechem Poznań potrzebują co najmniej remisu, by przypieczętować utrzymanie i nie mieć średniej liczby punktów jako gospodarz poniżej 1,0.  W Krakowie przegrała tylko jedna drużyna z czołowej ósemki - Pogoń Szczecin. Bez punktów spod Wawelu wyjechały również Jagiellonia Białystok i dwóch beniaminków – Podbeskidzie Bielsko-Biała i Stal Mielec. Dwa bezbramkowo remisy to z kolei efekt rywalizacji z Górnikiem Zabrze i Cracovią. Po raz pierwszy u siebie krakowianie zwyciężyli dopiero w 22. kolejce.

Bez formy i przy pustych trybunach

Kończący się sezon wypada bardzo blado na tle poprzednich. Po zdobyciu ostatniego tytułu w 2011 roku, z Wisłą u siebie jeszcze nigdy nie było tak źle. Dziś zdobywa średnio punkt na mecz, a dotąd najsłabszy rezultat pochodził z sezonu 2015/2016 (1,31). W 2014 roku Białej Gwieździe jedyny raz udało się przeskoczyć poziom dwóch punktów – 2,11.

Przez większość sezonu wiślacy byli w słabej formie, a do tego nie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców, którzy należą do ścisłej frekwencyjnej czołówki. W czasie pandemii, gdy na trybunach nie ma 12 zawodnika, atut własnego boiska traci na znaczeniu. Pokazał to szczególnie początek zmagań w pandemicznej rzeczywistości.

U siebie w kończących się rozgrywkach w Polsce gorzej od krakowskiej Wisły radzi sobie tylko ta z Płocka (0,93 punktu na mecz). Na przeciwnym biegunie jest Pogoń – jedyny zespół ze średnią powyżej 2,0. Mistrz Polski Legia Warszawa ma średnie 1,93 w Warszawie i 2,36 w delegacji.

Braki w obronie przed meczem z Lechem

W sobotę o godzinie 20 Wisła podejmie w Krakowie Lecha Poznań, który jest jednym z największych rozczarowań sezonu i w 14 meczach wyjazdowych poniósł aż siedem porażek. Do tego dołożył cztery zwycięstwa i trzy remisy.

– Dawno nie wygraliśmy i ważne, by po prostu to zrobić. Na tym będziemy się skupiać – mówi Peter Hyballa, trener Białej Gwiazdy, która formalnie nie jest jeszcze pewna utrzymania. Jeden punkt na pewno rozwiąże sprawę i nie trzeba będzie się obawiać trudnych do spełnienia scenariuszy w pozostałych do rozegrania spotkaniach 29. i 30 kolejki.

Niemiecki trener nie będzie mógł skorzystać z ośmiu zawodników. Największe problemy będą z zestawieniem obrony, bo kontuzjowany jest Maciej Sadlok, a Łukasz Burliga pauzuje za kartki.

– W bieżącym sezonie graliśmy dwoma różnymi systemami:  4-3-3 lub 3-4-3. Zamiast Burligi może zagrać Dawid Szot, ale też mogę przesunąć w jego miejsce Piotra Starzyńskiego. Mamy różne możliwości, więc myślę, że wybrniemy z tego i znajdziemy jakieś rozwiązanie – podkreśla Hyballa. 

Symboliczny występ Boguskiego?

Latem Wisłę może opuścić nawet kilkunastu zawodników. Jednym z nich będzie Rafał Boguski, który w klubie jest od 15 lat. Nie wiadomo jednak, czy szkoleniowiec pozwoli 37-latkowi na ostatni ligowy występ przy Reymonta.

– Mam duży szacunek dla tego piłkarza. Grać w jednym klubie przez 15 lat to nie jest obecnie spotykane. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, aby na najbliższy mecz wystawić najlepszą jedenastkę. Rafał będzie brany pod uwagę, ale wyjść muszą najlepsi, bo wciąż jest małe ryzyko, że możemy spaść – tłumaczy Hyballa.

News will be here