Wielkie problemy małego klubu

Mecz KS Tyniec, 2021 rok fot. DK

Po 2,5 roku na posiedzenie komisji sportu rady miasta wrócił temat problemów Klubu Sportowego Tyniec. By miasto mogło zainwestować na tym terenie, potrzebne jest uporządkowanie struktury własności, opinia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Działalność KS Tyniec rozpoczęła się rok po zakończeniu II wojny światowej. Lokalizacja boiska położego w urokliwym miejscu przy ulicy Juranda ze Spychowa z jednej strony jest atutem klubu, z drugiej – problemem. Wyczekiwane remonty, a także plany rozwoju i powstania nowej infrastruktury giną w gąszczu problemów prawnych. Zapał działaczy jednak nie gaśnie. Chcieliby iść do przodu, ale pewnych spraw nie da się ani obejść, ani przeskoczyć. Trzeba je uporządkować, bo samowola – nawet ta podparta najlepszą intencją – jest samowolą i łamaniem przepisów.    

Ale od początku. Piłkarze klubu występującego w B klasie i zawodnicy drużyn młodzieżowych raz biegają po terenie dzierżawionym przez klub od miasta, a po przebiegnięciu kilkunastu metrów są już na działce, która do miasta nie należy. Jedno boisko i dwóch właścicieli.

– Umowy, które mamy podpisane z Zarządem Infrastruktury Sportowej, nijak mają się do rzeczywistości. Oficjalnie dzierżawimy 10 arów boiska i 1 ar pod zaplecze – mówi Bogdan Janik, od ośmiu lat prezes klubu z Tyńca.

Mniej więcej dwa lata temu złożył w sądzie wniosek o przejęcie nieruchomości przez zasiedzenie. Twierdzi, że to formalność, bo boisko było tam od zawsze. Ale młyny sądów mielą powoli.

Najpierw własność, potem zmiana planu, później inwestycja

– Gdy będziecie już państwo właścicielami terenu, powinniście go przekazać gminie, by Zarząd Infrastruktury mógł na nim inwestować – mówił Stanisław Moryc, przewodniczący komisji sportu i kultury fizycznej.

Radni i przedstawiciele miejskich jednostek i wydziałów zalecili też działaczom, by skonsultowali swoje wizje z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Po to, by później nie okazało się, że na większość pomysłów nie będzie zgody. Boisko sąsiaduje ze skarpą, gdzie występują gatunki objęte ścisłą ochroną. Zarząd Zieleni Miejskiej zamierza stworzyć tam użytek ekologiczny z proponowaną nazwą „Gryźlak”, która wzięła się od nazwy żyjącego na tym terenie pająka objętego ochroną.

Łukasz Pawlik z ZZM uspokajał prezesa klubu, że ustanowienie użytku ekologicznego (to kwestia roku, nie ruszyły jeszcze konsultacje społeczne) nie będzie oznaczało czerwonego światła dla działalności KS Tyniec.

– Użytek nie jest jak rezerwat przyrody czy park narodowy i nie trzeba wprowadzać stref buforowych. Są tu państwo od wielu lat, a gatunki występują, więc można stwierdzić, że prowadzona działalność nie ma negatywnego wpływu na chronione gatunki – powiedział wicedyrektor ZZM.

Nie ma jednak mowy o budowie trybuny na skarpie (takie plany były kilka lat temu), a problematyczne może się okazać mile widziane przez miejscowych oświetlenie boiska. Pawlik zaapelował też do działaczy, by zaprzestali kolejnych prac, na które nie mają zezwoleń. Wspomniał o zniszczeniu kawałka lasu i wchodzenie na teren, który ma inne przeznaczenie.

– Nie możemy popierać działalności niezgodnej z planem – dodał.

Samowolą budowlaną jest budynek z szatniami, który stoi na terenie dzierżawionym od ZIS. Nie jest ujęty w planie, bo plan nie pozwalał na budowę. Powstał bez wymaganych zezwoleń, w ramach „czynu społecznego”. Nie ma w nim ogrzewania, ścieki płyną sobie gdzieś do szamba.

Gdzie postawić kontener?

Klub otrzymał od ZIS kontener, który może wykorzystać jako magazyn na sprzęt. Jest jednak problem z brakiem odpowiedniego miejsca, na którym może stanąć. Janik boi się, że za chwilę ktoś nakaże mu go przenieść. To kolejny wielki problem małego klubu.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki