Wisła wygrała walkę z czasem? Błaszczykowski znów pożyczy jej pieniądze

fot. KP

Jarosław Królewski w sobotnim programie "Stan Futbolu" przekazał dobre wieści dla kibiców Wisły. Właściciel firmy Synerise, Jakub Błaszczykowski oraz jeszcze jedna osoba, chcą pożyczyć klubowi łącznie 4 mln zł. Dzięki temu ludzie ratujący Białą Gwiazdę będą mogli spłacić piłkarzy i zyskać kilka tygodni na znalezienie poważnego inwestora.

W piątek Komisja ds. Licencji Klubowych odwiesiła i ponownie zawiesiła licencję Wisły Kraków ze względu na słabą kondycją finansową. Już w sobotę krakowski klub zobaczył światełko w tunelu. Jarosław Królewski, właściciel firmy Synerise poinformował w sobotę w programie „Stan Futbolu” w TVP Sport, że razem z Jakubem Błaszczykowskim i jeszcze jednym bliskim mu biznesmenem pożyczą Wiśle po 1,33 mln zł.

– Mamy mało czasu, a przez to mało opcji, by znaleźć sensowe rozwiązanie. Jeśli nie spłacimy zobowiązań, nie otrzymamy licencji i stracimy piłkarzy, którzy są największym dobrem klubu. Nie chcemy wpuścić do środka kogoś przypadkowego, tylko dlatego że jesteśmy pod ścianą. Piłkarze już o tym wiedzą. Pan Bogusław Leśnodorski wskazał, jaki jest cel na miesiąc - brakuje nam czterech milionów, żeby odsapnąć, żeby spłacić zaległości.  Dzięki tej pożyczce zyskamy czas, by móc na poważnie rozmawiać z inwestorami – wyjaśniał okoliczności pożyczki Królewski.

Jakub Błaszczykowski, który od środy trenuje z Wisłą, po raz kolejny już pożycza pieniądze krakowskiemu klubowi. Latem ubiegłego roku reprezentant Polski, by Biała Gwiazda przebrnęła przez proces licencyjny, pożyczył jej 1,2 mln złotych. – Kuba na poziomie sportowym chce grać w ekstraklasie. Jest, podobnie jak ja, mniej przywiązany do rzeczy materialnych i dlatego jesteśmy w stanie zaryzykować. Jesteśmy jedynymi osobami, które chcą to zrobić bardzo szybko. Teraz mamy zadanie, by Wisła w dalszym ciągu mogła grać w ekstraklasie – zaznaczył przyjaciel Rafała Wisłockiego, prezesa klubu. – Chcielibyśmy bardzo podziękować kibicom, że mieli tyle siły, żeby również składać się na Wisłę – dodał.

Czas jest Wiśle niezwykle potrzebny. – Żaden inwestor nie wejdzie do klubu przed pierwszym meczem. Inwestor będzie chciał zobaczyć, co będzie się działo na stadionie przy Reymonta podczas pierwszego spotkania. Zobaczymy, jak będą reagowały trybuny i jaka będzie atmosfera – mówił Wisłocki. – Oferty się pojawiają. My je weryfikujemy w sposób bardzo jasny i konkretny. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby klub z taką tradycją trafił w ręce kogoś, kto może sobie z tym nie poradzić – dodał.

Zobowiązania wobec zawodników

Jarosław Królewski odniósł się również do sytuacji z Martinem Kostalem, wobec którego klub spłacił już swoje zaległości. – Wkładamy nasze pieniądze po to, by nasze złoto w postaci piłkarzy, którzy mają świadczyć o sile tej drużyny, nie odeszło. Chcielibyśmy, aby Martin Kostal został z nami. Chcemy szukać finansowania ekonomicznego, a nie białkowego - ludzkiego – zaznaczył i dodał: – Jeśli Martin będzie chciał odejść, nie będziemy zatrzymywać go na siłę. Nie byłoby jednak fair, gdybyśmy stracili go za darmo.

Prezes Wisły zapewnił, że zawodnicy do środy otrzymają pieniądze. To dzień, w którym kilunastu z nich mogłoby jednostronnie zerwać umowy.  – Wiemy o tym, że zawodnicy mają dość słuchania o tym, że będą pieniądze. Zaraz po programie zabieramy się znów do pracy, by pokazać im, że pieniądze są, by mogli skoncentrować się na swojej pracy – tłumaczył Wisłocki.

W piątek zawodnicy i sztab - razem 34 osoby - otrzymały po koło pięć tysięcy złotych ze zbiórki zainicjowanej przez Królewskiego, w którą włączyli się kibice.

News will be here