Wisła wygrała z Chojniczanką. Sobolewski mówił m.in. o konsekwencji, Brede o kontrowersji

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Krakowianie nie musieli specjalnie podkręcać tempa, by wysoko ograć czerwoną latarnię rozgrywek. Gdy raz zostali rozklepani przez gości, uratował ich VAR. Czy słusznie?

Krzysztof Brede przyznał, że jego zespół zagrał na tyle, na ile mógł. Trener drużyny z Chojnic nie mógł wiele zarzucić swoim piłkarzom. Gdy krakowianie grali wolno, dobrze się bronili. W 40. minucie błąd popełnił jednak bramkarz Mateusz Kuchta i ułatwił Tachiemu strzelenie gola. – Wisła przewyższała nas pod względem indywidualnej jakości, szczególnie w atakowaniu. Widać, że jest to bardzo mocny zespół, jeden z najmocniejszych w tej lidze. Kiedy zrobisz błąd, ciężko jest, żeby tego nie wykorzystała – powiedział szkoleniowiec.

Po godzinie gry do bramki Mikołaja Biegańskiego trafił ledwo co wprowadzony na boisko Tomasz Mikołajczak. Bartosz Jaroch nie zdołał przeciąć prostopadłego podania i goście rozegrali koronkową akcję. Gol nie został uznany, sędziowie dopatrzyli się spalonego (w skrócie od 1:55) dwa podania wcześniej. Brede nie krył, że ocenia tę sytuację inaczej. – Patrzymy ze swojej perspektywy, bo chcielibyśmy, żeby nie było tego spalonego, żebyśmy zdobyli bramkę na 2:1, dodali meczowi pozytywnego działania w postaci mojej drużyny i wprawili w złość i zakłopotanie Wisłę. Może wtedy jeszcze potrafilibyśmy na takim „kopie” strzelić kolejnego gola i zrobić sensację? – zastanawiał się Brede.

– Kontrowersyjna sytuacja, patrząc na to, a widziałem to w zatrzymaniu. Kilku ludzi z branży piłkarskiej do mnie napisało, że nie było spalonego. Sędziowie mają powtórki VAR i podjęli decyzję obserwując to i nie rysując linii, tylko patrząc na to swoim okiem. Ja mówię, że nie ma spalonego, a oni, że jest. Niestety musisz mieć farta i jeszcze więcej jakości, żeby takiemu zespołowi napędzić strachu – przyznał.

Radosław Sobolewski stwierdził po końcowym gwizdku, że jego zespół spełnił obowiązek. Cieszyła go konsekwencja i zaufanie w wykonywaną pracę. – Mimo że straciliśmy dwóch naprawdę wartościowych zawodników i zmieniliśmy system, to wyglądaliśmy naprawdę pewnie. Stwarzaliśmy sytuacje, a czasem nawet byliśmy wręcz zaskoczeni, jak znajdujemy przestrzenie do grania – mówił trener Białej Gwiazdy.



News will be here