Wisła zatopiła Arkę. Słodka zemsta Mateusza Młyńskiego

Mateusz Młyński strzelił trzeciego gola w tym sezonie fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Przez większość spotkania w Gdyni piłkarze Białej Gwiazdy bronili się przed atakami gospodarzy. Wygrali 3:1 dzięki trzem golom strzelonym między 55. a 64. minutą.

Bardzo słaby bilans Arki w domowych meczach nie jest przypadkiem. W sobotę grali konsekwentnie i pod koniec pierwszej połowy objęli prowadzanie, więc dawało się, że w końcu podniosą trzeci komplet punktów ze swojego boiska. To jednak krakowianie, którzy musieli odrabiać straty, byli do bólu skuteczni i po 12 latach przełamali niemoc w Gdyni. Gole strzelili w ciągu dziewięciu minut, podobnie jak ich rywale przed tygodniem przeciwko Zagłębiu Sosnowiec.

Trener gospodarzy dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie. Na boisku zabrakło przede wszystkim Huberta Adamczyka, który w środę doznał lekkiego urazu mięśnia przywodziciela i nie znalazł się w kadrze. Radosław Sobolewski zdecydował się tylko na jedną roszadę, o której było wiadomo przed wyjazdem do Gdyni. Kontuzjowanego Vullneta Bashę w środku pola zastąpił Igor Sapała.

Pod kontrolą gospodarzy

Wiślacy pojechali na ostatni tak daleki wyjazd w tym sezonie, by dyktować warunki. Boisko szybko zweryfikowało ich plany, bo to miejscowi w pierwszej połowie byli dużo lepszym zespołem, choć nie przekładało się to na sytuacje pod bramką. Stosowali jednak wysoki pressing i skutecznie utrudniali krakowianom budowanie akcjii, a następnie szybko przejmowali piłkę w środku pola. W 39. minucie David Junca sfaulował kilka metrów przed polem karnym Karola Czubaka. Po uderzeniu z rzutu wolnego Dawida Gojnego, który znalazł lukę w murze, futbolówka zaskoczyła Mikołaja Biegańskiego. Sędziujący to spotkanie Szymon Marciniak pokazał do przerwy pięć żółtych kartek, w tym trzy dla zawodników Wisły. Arbiter wymierzał indywidualne kary już w pierwszych minutach, by dać do zrozumienia, by zespoły skupiły się na grze.

Trzy ciosy

Po przerwie Sobolewski dał szansę tej samej jedenastce, by pokazała, że potrafi więcej. Biała Gwiazda niespodziewanie wyrównała po stałym fragmencie. Faulowany Sapała rozciągnął grę na prawą stronę, skąd dośrodkował Miki Villar. Wydawało się, że obrońcy Arki poradzą sobie z długo lecącą piłką, ale ta padła łupem Igora Łasickiego, który głową zgrał ją do zamykającego akcję Borisa Moltenisa. Gra przeniosła się pod bramkę Biegańskiego, którego dwa razy próbował pokonać Czubak. Kolejny rzut wolny (po faulu na Mateuszu Młyńskim) przyniósł jednak prowadzenie Wisły. Po mocnym dośrodkowaniu Fernandeza po raz drugi do bramki (tym razem głową) trafił Moltenis.

Zawodnicy Arki osłupieli i po chwili dostali trzeciego gola. Młyński, po zagraniu z rzutu wolnego Tachiego, odważnie wszedł w pole karne i uderzył po długim rogu. To był bardzo ważny mecz dla skrzydłowego, który przed przejściem do Wisły długo grał w Gdyni, ale z ostatnich miesięcy tej przygody nie ma najlepszych wspomnień. Gdy okazało się, że nie przedłuży kontraktu, bo woli przenieść się pod Wawel, został odstawiony na boczny tor i przez pół roku nie wystapił w żadnym meczu. Po tym trafieniu podopieczni Hermesa postawili wszystko na jedną kartę, rzucili się na krakowian, jednak ci skutecznie się bronili. W piątej doliczonej minucie w słupek trafił Mateusz Żebrowski.

Młyński nie manifestował radości po pięknym uderzeniu. Po meczu powiedział, że wychował się w Arce i dużo jej zawdzięcza. – W pierwszej połowie wiele rzeczy nie wyglądało tak, jak sobie zakładaliśmy. Chwała drużynie, że potrafiła odwrócić wynik – skomentował skrzydłowy przed kamerami Polsatu Sport.

Drugie zwycięstwo w tym roku, poza bezcennymi trzema punktami, może jeszcze bardziej zbudować Wisłę mentalnie. W piątek o godzinie 20:30 krakowianie podejmą Odrę Opole.

Arka Gdynia – Wisła Kraków 1:3 (1:0)

Bramki: Gojny (39.) – Moltenis (55., 60.), Młyński (64.).

Arka: Kajzer – Rymaniak (64. Stolc), Marcjanik Azacki, Gojny, Skóra (71. Stępień), Gol (86. Vinicius), Milewski, Capanni (64. Żebrowski), Hydary – Czubak.

Wisła: Biegański – Jaroch, Łasicki, Moltenis, Junca (74. Szot) – Sapała (81. Szywacz), Duda (62. Tachi) – Villar (62. Mula), Fernandez, Młyński – Rodado (62. Benito).

Żółte kartki: Capanni, Skóra, Żebrowski, Stolc – Duda, Villar, Junca, Tachi.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).


News will be here