Wow, Yeboah! Wisła nie dała szans beniaminkowi

Yaw Yeboah fot. Wisła Kraków/Bartek Ziółkowski
Oczekiwane zwycięstwo Wisły z Górnikiem Łęczna po efektownej grze i zaangażowaniu na odpowiednim poziomie. Podopieczni Adriana Guli wygrali na wyjeździe 3:1 i po pięciu kolejkach mają siedem punktów. Ozdobą meczu była indywidualna akcja Yawa Yeboaha i jego gol na 2:0.

Wiśle udało się wrócić do wygrywania. Po pokonaniu na inaugurację Zagłębia Lubin 3:0, a w kolejnych trzech spotkaniach krakowianie wywalczyli tylko punkt, a dwa ostatnie mecze przegrali 1:2. Sobotnie spotkanie w Łęcznej mogło się dla nich zacząć katastrofalnie od straconej bramki już w pierwszej minucie. Na szczęście Paweł Kieszek zatrzymał Michała Maka, który do połowy poprzedniego sezonu walczył dla Białej Gwiazdy.

Gościom nie udało się zachować czystego konta. Przy prowadzeniu 3:0 samobója zaliczył Michal Frydrych, który przejął opaskę kapitana. Tym razem Czech stworzył duet środkowych obrońców z Serafinem Szotą (Maciej Sadlok usiadł na ławce) i pechowo wpakował piłkę, gdy próbował zablokować zagranie Przemysława Banaszaka.

W Łęcznej zabrakło pierwszego napastnika Jana Klimenta, który przegrał z chorobą. Mimo to pozostali zawodnicy odpowiedzialni za strzelanie spisali się bardzo dobrze. Zaczął w pierwszej połowie Michal Skvarka. Pomocnik miał w tym sezonie już kilka szans, ale dopiero w Łęcznej świętował debiutanckie trafienie po ośmieszeniu dwóch obrońców. Najładniejszego gola strzelił Yaw Yeboah – tańczył z piłką w polu karnym, czarował rywali i na końcu pewnie trafił z ostrego kąta. Z uznaniem bijemy brawo!

Do protokołu wpisał się także Felicio Brown Forbes, który wybiegł od początku w zastępestwie Klimenta. Kostarykańczyk, który jedną nogą był już w lidze chińskiej, ale na przeszkodzie stanęły procedury covidowe związane z wydaniem dla niego wizy, wraca do formy. W Łęcznej wykorzystał sytuację sam na sam z Maciejem Gostomskim, byłym bramkarzem Cracovii. To była jedna z trzech okazji, bo wcześniej trafił w słupek i raz sędziowie odgwizdali spalonego.

Wisła kontrolowała grę. Miała lepszy zespół złożony z zawodników z większymi umiejętnościami. Zdała też egzamin z koncentracji i zaangażowania po występach z Rakowem i Stalą, które nie wypadły pod tym względem najlepiej.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 1:3 (0:1)

Bramki: Frydrych (74., samobójcza) – Skvarka (20.), Yeboah (49.), Forbes (62.). 

Górnik: Gostomski – Krykun, Rymaniak, Szcześniak, Midzierski, Dziwniel – Mak (88. Goliński), Drewniak, Kalinkowski (88. Tymosiak), Gąska (58. Banaszak) – Śpiączka.

Wisła: Kieszek – Gruszkowski, Szota, Frydrych, Hanousek – Yeboah (78. Błaszczykowski), Plewka (78. Kuveljić), El Mahdioui, Skvarka (88. Savić), Młyński (66. Starzyński) – Brown Forbes (88. Hugi).

Żółte kartki: Rymaniak – Młyński, Gruszkowski. 

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok).
News will be here