Sprawa uschniętych drzew wywołuje spore emocje, ponieważ mieszkańcy od początku wiązali pogorszenie ich stanu z lodowiskiem, które funkcjonowało tam zimą, do lutego ubiegłego roku. Było ono rozmrażane przy pomocy solanki.

Kto winny?

ZZM jednak nikogo za rękę nie złapał. – Nie zidentyfikowaliśmy jednoznacznej przyczyny – mówi nam Łukasz Pawlik, wicedyrektor jednostki. – Wykonaliśmy badania zasolenia gleby i wartości krytyczne nie zostały przekroczone – argumentuje. Jak mówi, podobne wartości osiągane są w przypadku standardowego zimowego utrzymania dróg i placów, gdzie wykorzystywana jest sól.

– Kiedy drzewo obumiera, zwykle nakładają się różne przyczyny. Trudno wskazać, która miała decydujące znaczenie – mówi Pawlik. Dlatego też urzędnicy nie mają podstaw, by obciążyć firmę, która rozmrażała lodowisko.

Pacjent nie przeżył

ZZM próbował jeszcze na różne sposoby ratować drzewa, m.in. przez podlewanie. Były też prowadzone regularne badania ich stanu.

Podejmowane zabiegi nie przyniosły efektu i drzewa całkowicie obumarły. W poniedziałek, po uzyskaniu zgody wojewódzkiej konserwator zabytków, na co trzeba było długo poczekać, jedna lipa i dwie wierzby zostały wycięte.

Będą nowe

Dyrektor Pawlik zapewnia jednak, że w miejscu wyciętych okazów jesienią tego roku posadzone zostaną nowe. Będą to duże drzewa, podobne jak swego czasu posadzono przy ul. Rajskiej. – Drzewa w tym miejscu są bardzo potrzebne i gdybyśmy posadzili małe sadzonki, trzeba byłoby bardzo długo czekać na efekt – tłumaczy Pawlik.

Wierzby już nie wrócą. Zgodnie z decyzją konserwatora zabytków posadzone tam zostaną lipy srebrzyste.

Wcześniej ZZM chce poszerzyć i poprawić „okienka”, w których posadzone będą drzewa. Trzeba najpierw usunąć pozostałości uschniętych drzew, wybrać ziemię i przygotować specjalną glebowo-kamienną mieszkankę.