Prezydent Krakowa przegrał sprawę w sądzie administracyjnym. Szef dzielnicy chciał dowiedzieć się, jak wygląda realizacja obietnic wyborczych Aleksandra Miszalskiego.
Na początku września Jan Hoffman, przewodniczący dzielnicy Stare Miasto, radca prawny i współpracujący z państwową spółką Krakowski Park Technologiczny, postanowił sprawdzić, jak wygląda realizacja 144 obietnic wyborczych nowego prezydenta Krakowa.
– Program Aleksandra Miszalskiego zawierał wiele konkretów. Byłem ciekawy, czy prezydent podjął działania w obszarach, które podczas kampanii uznawał za priorytetowe – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Jan Hoffman. – Dotychczas Urząd Miasta Krakowa udzielał mi odpowiedzi, nawet na trudne pytania, jak w sprawie audytu. Zaskoczyła mnie odmowa, bo wydawało mi się, że stanowisko magistratu nie było prawidłowo uzasadnione prawnie – dodaje.
Magistrat odmawia
Po dwóch tygodniach otrzymał odpowiedź z magistratu. Pod pismem podpisał się Piotr Bukowski, zastępca dyrektora wydziału organizacji i nadzoru. Z dokumentu wynika, że Hoffman nie dostanie konkretnych informacji. Powodem miało być to, że zobowiązania przedwyborcze składane były przez osobę fizyczną i nie miały związku z działaniami administracji publicznej.
– Pragnę zapewnić, że prezydent Krakowa podtrzymuje deklarację o realizacji w trakcie bieżącej kadencji wszystkich złożonych w toku kampanii obietnic wyborczych – można przeczytać w piśmie. Dalej urzędnik dodaje, że na oficjalnej stronie miasta będą cyklicznie publikowane informacje o realizacji punktów programu wyborczego.
Pismo opublikował Jan Hoffman w mediach społecznościowych. Po czasie odniósł się do niego prezydent Krakowa. W komentarzu na Facebooku stwierdził, że orzecznictwo, na które powoływał się przewodniczący dzielnicy, dotyczyło kandydata na wójta, który składał obietnice wyborcze, ubiegając się o reelekcję. – Nie widzę tu różnicy, ale nie jestem prawnikiem, więc przyjmuję to, co prawnicy w tej sprawie stwierdzili – napisał Aleksander Miszalski.
Sprawa dla sędziów
Jan Hoffman postanowił nie odpuszczać. Skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Dwa tygodnie temu zapadł wyrok.
– Wygrałem z prezydentem Aleksandrem Miszalskim, a sąd w uzasadnieniu nie zostawił suchej nitki na stanowisku prawnym urzędu miasta. To jednak także zwycięstwo Aleksandra Miszalskiego – od dawna walczy o otwarty urząd, choć czasem ta walka przypomina walkę z samym sobą. Liczę, że dzięki temu wyrokowi będzie mu łatwiej realizować swoje deklaracje – skomentował Hoffman.
Urząd musi odpowiedzieć
Sąd uznał, że prezydent dopuścił się bezczynności, ale nie doszło do rażącego naruszenia prawa. Nakazano prezydentowi udzielenie konkretnej odpowiedzi na wrześniowe pismo oraz wypłatę 100 złotych Janowi Hoffmanowi tytułem zwrotu kosztów postępowania.
– Zdaniem sądu, informacje, których żądał skarżący, mają charakter publiczny. Pytania o działania prezydenta odnoszą się do publicznej działalności tego organu – takie są konkluzje z uzasadnienia wyroku.
Sędziowie podkreślili, że Hoffman nie żądał informacji o planach kandydata na prezydenta, ale o działaniach prezydenta w okresie, gdy pełnił funkcję organu władzy publicznej.
Paraliż urzędu?
W uzasadnieniu sąd wspomniał również o zaskakującym argumencie urzędników. Powiedzieli oni, że liczba wniosków składanych przez Hoffmana mogłaby sparaliżować pracę całego urzędu miasta, miejskich jednostek organizacyjnych, instytucji kultury, a nawet miejskich spółek.
Czy Jan Hoffman doczeka się odpowiedzi z urzędu? – To zależy od strategii politycznej. Na stronie Biuletynu Informacji Publicznej prezydent umieścił sprawozdanie z działań pokrywających się z programem wyborczym, ale jest ono – delikatnie mówiąc – mało precyzyjne. Na moje pytania nie da się odpowiedzieć w ten sposób. Jeśli dostanę ogólnikową odpowiedź, będę rozważał kolejną skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Obawiam się, że prezydent będzie chciał odwlec sprawę, ale kiedyś i tak będzie musiał zmierzyć się z tym tematem. Może lepiej zrobić to teraz, gdy do wyborów jest jeszcze sporo czasu – komentuje Hoffman.
Łukasz Sęk, zastępca prezydenta Krakowa mówi w rozmowie z LoveKraków.pl, że wszystkie informacje dotyczące obietnic wyborczych oraz ich stanu realizacji zostały opublikowane na stronie internetowej miasta. – Każda chętna osoba może zapoznać się z tym zestawieniem. Będzie ono aktualizowane raz na kwartał. Jan Hoffman pewnie otrzyma od nas odpowiedź z odesłaniem do strony internetowej – komentuje.
Do sprawy odniósł się radny Łukasz Gibała, konkurent Miszalskiego. – Cała sytuacja pokazuje, jak bardzo Aleksander Miszalski mentalnie przypomina Jacka Majchrowskiego, którego konsekwentnie wspierał jako radny. To deja vu – skomentował.
Zastępca Aleksandra Miszalskiego odnosząc się do słów Łukasza Gibały stwierdza, że ciężko to komentować. – To prywatna opinia pana radnego. Naszym zdaniem zachowujemy się transparentnie: nie ukrywamy programu, rozliczamy się z jego realizacji. Po to powstał raport na stronie, aby każdy mógł otrzymać informacje – komentuje.