„Zakopianka” wzbudza emocje, radny wygwizdany

– Na razie nie wiemy, jak będzie przebiegać odcinek nowej „zakopianki” z Krakowa do Myślenic. Wyznaczone korytarze mają 5 km szerokości. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy nowej drogi, a później poczekać na rozrysowanie jej przebiegu przez specjalistów – przekonywał na środowej sesji rady miasta Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad Tomasz Żukowski.

Na początku roku GDDKiA zaprezentowała sześć korytarzy, którymi mógłby iść odcinek S7 od Krakowa do Myślenic. Problem w tym, że z żadnym z nich nie zgadzają się mieszkańcy południowej części miasta, a z większością mieszkańcy okolicznych miejscowości.

GDDKiA odbiera te protesty jako niechęć do całej inwestycji. Krakowscy radni w większości popierają mieszkańców i ganią dyrekcję za jej ruchy. Nieliczni, jak Łukasz Wantuch, twierdzą, że bez względu na wszystko, tę inwestycję należy przeprowadzić.

„Od Sasa do lasa”

Z informacji dyrektora Żukowskiego wynika, że zaproponowane korytarze zostały opracowane na bazie dostępnych informacji i kalkulacji ekonomicznych. Są one szerokie na pięć kilometrów, dlatego już teraz w żaden sposób nie można kategorycznie powiedzieć, gdzie zostanie wylany asfalt oraz które nieruchomości zostaną wywłaszczone, a które będą sąsiadować z drogą ekspresową. Tomasz Żukowski zaznaczył, że GDDKiA nie wybrała optymalnego korytarza. Chce to ustalić w drodze dialogu.

– Temat jest otwarty. Musimy podjąć decyzję, czy w ogóle chcemy mieć „zakopiankę” w nowym przebiegu czy nie, i zająć się tym problemem w sposób merytoryczny. Nie jesteśmy po to, by robić sobie wzajemnie na złość – stwierdził dyrektor.

Zdaniem dyrektora, gdyby w Polsce odpowiednio działało planowanie przestrzenne, nie byłoby teraz takiej dyskusji. Żukowski stwierdził kilkukrotnie, że zabudowa jest robiona „od Sasa do lasa” (o tym, że nie ma racji, przekonał się dopiero później).

Tomasz Żukowski przedstawił dane, które jednoznacznie pokazują, że nowa trasa jest potrzebna. Przemawiają za tym takie argumenty, jak zaoszczędzony czas, mniejszy hałas, a przede wszystkim troska o zdrowie i życie ludzkie. Droga ekspresowa powinna znacząco zmniejszyć liczbę wypadków i kolizji.

Koszty inwestycji są ogromne i wahają się, w zależności do wariantu, od 4,7 mld do 6,5 mld złotych, co przekłada się na ok. 200 mln zł/km. – Gdybyśmy budowali to w „polach”, cena za kilometr wyniosłaby 30-40 mln złotych – wyliczał Żukowski.

– Chcemy nad tym pracować i być może za dwa-trzy lata powiemy, przez jakie tereny i miejscowości konkretnie ta droga będzie przechodzić – powiedział dyrektor.

Jednak szef GDDKiA raz jeszcze podkreślił, że na siłę nic nie chce robić, a bez współpracy to się na pewno nie uda. – Zapewniam, że chcemy na bieżąco informować o tym, co robimy. Ale wszystko przed nami, bo teraz nic nie wiemy. Potrzebna jest decyzja: chcemy „zakopianki” i chcemy poznać jej przebieg – podsumował Tomasz Żukowski.

Potrzebne konsultacje

Radni z klubu prezydenckiego przedstawili projekt rezolucji dotyczący wycofania procedowania wariantów od 1 do 5 i przeprowadzenie konsultacji społecznych z mieszkańcami południowo-wschodniego Krakowa w sprawie wariantu nr 6. – Ten wariant istnieje od dziesięcioleci, bo ta trasa była planowana od dawna. Warianty 1-5 przebiegają przez zielone płuca Krakowa i nie ma zgody na ich dewastacje – przekonywał przewodniczący rady miasta Rafał Komarewicz.

„Zbrodnia na południu Krakowa”

– Na miejscu pana dyrektora nie byłbym tak spokojny. Widać, jak duża jest skala protestu. Tyle tylko, ze mieszkańcy nie sprzeciwiają się samej trasie, tylko proponowanym korytarzom i temu, w jaki sposób się to wszystko odbywa – rozpoczął dyskusję poseł Aleksander Miszalski. Polityk podkreślił, że plany budowy „zakopianki” są znane od dłuższego czasu, a dopiero teraz mieszkańcy dowiedzieli się, że istnieją korytarze, które będą przechodzić przez fragment Krakowa.

Poseł nazwał chęć przeorania Swoszowic trzypasmową drogą mianem „zbrodni na południu Krakowa”. – Urok tej dzielnicy zostanie na zawsze utracony – podkreślał. Miszalski skrytykował również kumulację ruchu, która doprowadzi do całkowitego paraliżu okolice m.in. Kurdwanowa.

To nie przypadek „nie, bo nie”

– Nie uda się panu nikomu wmówić, że protest jest przeciwko S7. Proszę takiego argumentu nie używać – zwrócił się do dyrektora GDDKiA radny Michał Starobrat. Jednocześnie obalił też kwestie chaotycznej zabudowy i braku planów miejscowych. – Jest coś takiego, jak wojewódzki plan zagospodarowania przestrzennego, a te korytarze są niezgodne z tymi planami – podkreślił.

Również radny Grzegorz Stawowy odbił argument dotyczący braku planów, mówiąc, że rejony, o których mowa, mają plany miejscowe od 12 lat, a najmłodsze mają sześć lat. – Wszyscy wiedzą, gdzie i co można budować – stwierdził. – Wszystkie te plany były uzgadniane z GDDKiA – dodał.

Starobrat zarzucał GDDKiA też to, że nigdy nie było mowy o przecięciu Swoszowic na pół. Od lat 90. miały być analizowane przebiegi drogi, które tego nie uwzględniały, aż do 2022 roku, gdy zaprezentowane zostały wcześniej wspomniane korytarze. Przez to mieszkańcy, którzy decydują się na budowę i biorą kredyty, zostają z niczym, a raczej z problemem.

Grzegorz Stawowy wspomniał również o tym, że w 2013 roku dyrekcja skasowała ostatnią rezerwę pod drogę w Krakowie i przez ostatnie lata nie wystąpiła o wyznaczenie żadnego nowego terenu pod taką inwestycję.

Pod prąd

Łukasz Wantuch jako jeden z nielicznych powiedział wprost: o budowach dróg tego typu, jak i metra, powinni decydować specjaliści, a nie ludzie, którzy się na tym nie znają. Dodał, że rozumie protestujących, ale choćby było ich 30 tysięcy, to Kraków liczy milion mieszkańców i trzeba wziąć pod uwagę również ich dobro.

Według radnego działa tu mechanizm NIMBY, czyli not in my back yard. – Wszyscy chcą dróg, byle nie w ich sąsiedztwie. Dróg się jednak nie buduje w powietrzu. Jestem za tym, by podjąć odważne decyzje i nawet siłowo zbudować tę trasę – stwierdził, za co został wygwizdany.

Również Włodzimierz Pietrus z klubu PiS stwierdził, że droga ta jest niezwykle potrzebna, nie tyle na wycieczki do Zakopanego, co by móc przewozić towary z północy na południe kraju i dalej.

Mimo wszystko rezolucja dotycząca wstrzymania prac nad wariantami 1-5 i przeprowadzenie rzetelnych konsultacji nad wariantem nr 6 została przez radnych przyjęta.