Zamknąć stoki w zimie, to jak zamknąć plaże w wakacje

fot. pixabay.com

Lada chwila mają zostać ogłoszone decyzje w sprawie przedłużenia obowiązujących obostrzeń gospodarczych po 17 stycznia. Okaże się czy w tym sezonie zimowym będziemy mogli jeszcze pojeździć na nartach, czy pozostaną nam tylko sanki i torebki foliowe.

Ostatni weekend w górach obfitował w turystów, mimo zamkniętych stoków narciarskich. – Faktycznie w ten weekend zaobserwowaliśmy bardzo dużo osób przyjezdnych, lecz były to raczej wypady jednodniowe. Turystów można było spotkać przy prawie każdej dolince i atrakcji górskiej oraz na stokach narciarskich, przede wszystkim rodziny z dziećmi jeżdżącymi na sankach. Ludzie przyjeżdżają się choćby przespacerować i pobyć w otoczeniu przyrody, widać, że już mają dosyć i szukają namiastki wolności, przestrzeni, żeby tylko wyrwać się z miejsca, w którym są na co dzień zamknięci – mówi Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

– Turyści przychodzą z własnymi sankami, „jabłuszkami”, torebkami foliowymi. Nie jest ich może zatrzęsienie, ale zjeżdżają sobie po stoku, podczas gdy my jesteśmy zmuszeni siedzieć w domach – dodaje Roman Haładyna, prowadzący centrum narciarstwa tuż u podnóży stoku w Kotelnicy i Rusińskiego Wierchu.

Zgodnie z przyjętym rozporządzeniem w grudniu stoki narciarskie pozostaną zamknięte do 17 stycznia. Dziś po godz. 17 mamy poznać decyzje w sprawie przedłużenia obowiązujących obostrzeń.

Górale nie mają wyjścia

Duża część firm prowadzonych w rejonie Podhala, to działalności jednoosobowe. To często rodzinne firmy, żyjące głównie z wynajmu pokoi w swoich prywatnych domach. Dochód, który uda im się wygenerować, musi im wystarczyć do następnego sezonu – teraz nie mają nic.

– Sytuacja większości firm żyjących z turystyki zimowej w miejscowościach podhalańskich jest bardzo zła. Znaczna część przychodu tych firm jest generowana w sezonie zimowym, niektóre z nich niemalże połowę swoich rocznych przychodów zarabiają w okresie zimowym. Burmistrz jednej z gmin górskich dobrze to podsumował: „co by było, gdybyśmy latem zamknęli wszystkie plaże?” i my się tak teraz czujemy – tłumaczy prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

– Prawdziwy obraz gospodarki w tych miejscowościach wygląda tak, że nie tylko nie zarabiają branże wprost zajmujące się ruchem turystycznym. Przychodu nie generują również pośrednicy i firmy, które są mocno uzależnione od przyjazdu turystów – począwszy od małego biznesu, a skończywszy na dużych firmach. Każda niemalże profesja teraz praktycznie nic nie zarabia albo zarabia na tyle mało, że nie wystarcza to nawet na pokrycie kosztów. Nie myślimy o zarabianiu jakichkolwiek pieniędzy, my nieustannie rozważamy, jak zmniejszać straty – opisuje rzeczywistość podhalańskich przedsiębiorców Agata Wojtowicz.

W Zakopanem dochody przedsiębiorców są zdywersyfikowane – 50 proc. przychodów uzyskują w sezonie letnim i drugie tyle w okresie zimowym, ale co mają zrobić takie nietypowe gminy jak Bukowina Tatrzańska, gdzie turystów w lecie prawie nie ma, a mieszkańcy żyją głównie z tego, co zarobią zimą? To jest walka o życie – tłumaczy Andrzej Pietrzyk, wójt gminy Bukowina Tatrzańska.

– 80 proc. przedsiębiorców w naszej gminie prowadzi działalność noclegową w swoich prywatnych domach. Właściciele tych nieruchomości mieszkają w nich przez cały rok, wynajmując 20/25 miejsc noclegowych turystom. Reszta rodziny jest nierzadko bez pracy i zajmuje się gospodarstwem – ci ludzie żyją głównie z tego, co zarobią w sezonie zimowym. Teraz pozbawiamy ich większości przychodów – mówi wójt Andrzej Pietrzyk.

W ostatnim czasie Sebastian Pitoń zainicjował akcję „Góralskie Veto”, która ma na celu przeciwstawić się działaniom rządu. W sprawę zaangażowało się rzekomo kilkuset przedsiębiorców z rejonu Podhala, którzy w ramach akcji, w przypadku gdy obostrzenia zostaną przedłużone po 17 stycznia, mają otworzyć swoje biznesy. Nie wiemy, jak dalece te deklaracje są wiarygodne, choć można zauważyć, że kolejne lokale gastronomiczne czy kluby w całej Polsce są otwierane pod hasłem #otwieraMy.

Miliard złotych dla gmin górskich

Jarosław Gowin przedstawił dzisiaj pakiet pomocowy dla gmin górskich. Rząd ma przekazać 1 mld złotych wsparcia, w tym 700 mln dla samorządów na inwestycje oraz 300 mln na zwolnienie przedsiębiorców z podatku od nieruchomości.

Każda z gmin będzie mogła uzyskać 8 mln zł wsparcia, które kolejno będzie mogła przekazać przedsiębiorcom nieobjętych tarczami antykryzysowymi. Gminy dostaną także możliwość umorzenia podatku od nieruchomości, za co rząd ma zrekompensować 80 proc. utraconych przychodów.

– Środki trafią do gmin górskich w ciągu najbliższych tygodni, w ciągu miesiąca od podjęcia uchwały przez Radę Ministrów – powiedział Jarosław Gowin. – Samorządy będą mogły występować z wnioskami. I bezzwłocznie, po rozpatrzeniu takiego wniosku, rząd przekaże pieniądze poszczególnym gminom – mówił.

News will be here