Takie ogłoszenie nie zdarza się często. Zarząd Zieleni Miejskiej poszukuje właściciela samolotu stojącego przy pętli autobusowej na Bielanach. Jakie są plany urzędników?
Odrzutowiec Jak-23 stoi na niewielkim zielonym terenie tuż przy pętli Bielany, u zbiegu ulic Księcia Józefa i Astronautów. Lokalizacja nie jest przypadkowa – tutaj w latach 50. zbudowano osiedle dla kadry lotniczej, ze względu na bliskość lotniska w Balicach. Samolot został ustawiony na trzech postumentach w 1958 roku, uratowany przed zezłomowaniem po wycofaniu z użytkowania.
Maszyna była w międzyczasie odświeżana i malowana, ale jest już w kiepskim stanie. Jest pozbawiona części elementów, od czasu do czasu pada ofiarą wandali.
Nietypowe ogłoszenie
Kilka dni temu Zarząd Zieleni Miejskiej opublikował ogłoszenie, w którym informuje o poszukiwaniach właściciela lub zarządcy samolotu. Wszystkie osoby, które wiedzą coś na temat obiektu, prosi o kontakt telefoniczny lub mailowy.
Okazuje się, że samolot-pomnik stoi co prawda na terenie należącym do miasta, ale sam nie jest własnością gminy, a to w praktyce blokuje jakiekolwiek działania związane z jego renowacją czy konserwacją.
To nie będzie łatwe
Radny Andrzej Hawranek zwraca uwagę, że nie jest to pierwsza próba zajęcia się tym samolotem. Pojawiały się m.in. pomysły, by Jaka-12 przejęło Muzeum Lotnictwa Polskiego i oddało w depozyt jednostki wojskowej w Balicach. Sprawa budziła wiele emocji i ostatecznie zawsze kończyła się bez osiągnięcia skutku.
– Lokalna społeczność jednoznacznie stała na stanowisku, że ten samolot musi tam pozostać, że nie pozwolą go nigdzie oddać. Mieszkańcy są bardzo przywiązani do konkretnie tego samolotu, a nie repliki, i do tego, by stał dokładnie w tym, a nie innym miejscu. Obawiali się, że jeśli zostanie dokądkolwiek zabrany, to już nie wróci – mówi radny Hawranek.
ZZM: Samolot zostaje
Dyrektor ZZM Piotr Kempf deklaruje jednoznacznie: nie ma mowy o tym, by samolot został usunięty ze swojego miejsca. Przeciwnie, cała akcja ma na celu właśnie to, by miasto mogło przejąć go na własność i się nim zaopiekować.
– Wszystkie nasze działania są ukierunkowane tylko i wyłącznie na to, aby samolot tam pozostał – podkreśla Kempf. Jak mówi, szanse na to, że właściciel się odnajdzie, nie są duże i najprawdopodobniej za około pół roku, po przejściu całej potrzebnej do tego procedury, obiekt przejdzie w zarząd miasta. Elementem tej procedury jest właśnie publiczne poszukiwanie właściciela.
– Były już różne pomysły, ale doszliśmy do wniosku, że skoro samolot jest elementem terenu zielonego, powinien należeć do miasta i my wówczas podejmiemy się remontu, ale z pozostawieniem maszyny na miejscu – zapowiada Kempf. Sam teren zielony miałby też przy tej okazji przejść odświeżenie, choć bez radykalnych zmian. – Na pewno nie chcemy tam robić żadnej rewolucji, a raczej uporządkowanie i odnowienie tej przestrzeni – dodaje.