Czy w krakowskim zoo powinny się znaleźć takie „nieznane i egzotyczne” zwierzęta, jak koń, krowa, świnia, czy koza? Taki pomysł zgłasza miejski radny.
Utworzenie „Agro-zoo” postuluje radny Łukasz Wantuch. Jak przekonuje, dla dzieci mieszkających w mieście widok zwierzęcia gospodarskiego jest rzadkością. Również na wsi coraz rzadziej można zobaczyć pasące się konie czy krowy.
Zdaniem radnego Wantucha Agro-zoo byłoby ciekawą atrakcją i dobrą promocją dla miasta. – „Koń jaki jest, każdy widzi” – napisał Benedykt Chmielowski w „Nowych Atenach”, czyli pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej. W dzisiejszej Polsce problem polega na tym, że takiego konia już po prostu nie widać – przekonuje radny.
Tylko małe
Sam pomysł nie jest nowy. Na prezentowanie gatunków gospodarskich zdecydowało się już wiele ogrodów zoologicznych w Polsce i za granicą, przy czym najczęściej ma to formę „mini-zoo”, gdzie dzieci mogą obejrzeć i pogłaskać mniejsze, bezpieczne zwierzęta.
Tak jest np. w Łodzi, gdzie można zobaczyć m.in. króliki, różnego rodzaju drób, kozy i owce różnych odmian. – Mini-zoo cieszy się ogromną popularnością, bo to dla dzieci jedyna możliwość bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami – mówi nam Barbara Wicińska, kierownik działu hodowlanego w łódzkim zoo. Zastrzega jednak, że nie ma tam dużych zwierząt, bo one – dla bezpieczeństwa zwiedzających, ale też ich samych – wymagają wygrodzenia.
Nie pierwszy raz
W krakowskim ogrodzie również takie mini-zoo funkcjonuje, ale realizacja pomysłu radnego wymagałaby już większych inwestycji – mało prawdopodobnych ze względu na brak miejsca i pieniędzy.
Łukasz Wantuch już ponad rok temu proponował, by zwierzęta gospodarskie były prezentowane w krakowskim zoo. Była to wówczas kontrpropozycja wobec – jego zdaniem zbyt drogiego – nowego wybiegu dla makaków.
Odpowiedź ze strony zoo była wówczas ostra i jednoznaczna. Kierownictwo ogrodu zwróciło uwagę, że rolą takich instytucji jest przede wszystkim ochrona gatunków zagrożonych wyginięciem oraz że możliwość mieszania gatunków dzikich i gospodarskich jest ściśle określona przepisami i wytycznymi międzynarodowymi. A krowę czy świnię można spokojnie oglądać w gospodarstwach agroturystycznych rozsianych po Małopolsce.
Trudno więc się spodziewać, by tym razem odpowiedź na interpelację była bardziej przychylna niż poprzednio.