Niewiele brakło, a ogień dotarłby do domów. W trwającej cztery godziny akcji gaszenia pożaru traw w rejonie ulic Winnickiej i Tynieckiej brało udział kilkanaście zastępów straży pożarnej. Spłonęły duże połacie łąk, słup dymu widać było nawet z odległych dzielnic. Choć tym razem w pożarze nie ucierpiał żaden człowiek, każde takie zdarzenie oznacza duże straty dla ekosystemu, w tym śmierć bardzo wielu zwierząt, od owadów po większe ssaki.
Strażacy ochotnicy z Kostrza nie szczędzą ostrych słów. "Jakiś idiota dziś nie został w domu" – piszą na facebookowym profilu i informują, że po przyjechaniu na miejsce zastali tam dwa ogniska.
Tej wiosny znów strażacy regularnie wyjeżdżają do takich pożarów – wywołanych celowym wypalaniem traw lub nieostrożnością przy przy obchodzeniu się z ogniem.
Fot. Krzysztof Kalinowski