Waldemar Domański: Milczenie owiec

Czasami mówi się, że władza bardzo chce utrzymywać kontakty ze społeczeństwem. Postanowiłem to sprawdzić z powodu ważnych spraw społecznych. Jako Pogromcy Bazgrołów, których reprezentuję, wysłaliśmy na adresy e-mail naszych małopolskich  przedstawicieli w Sejmie i Senacie,  pismo z różnymi załącznikami. Poprosiliśmy, aby zajęli stanowisko w sprawie bazgrolenia i niszczenia sprejami elewacji w Krakowie i innych miastach Małopolski. Apelowaliśmy o utworzenie ponadpartyjnego lobby na rzecz uszczelnienia polskiego prawa tak, aby Straż Miejska, Policja, a w dalszej kolejności sądy, otrzymały precyzyjne przepisy służące skutecznemu ściganiu i skazywaniu lokalnych obszczymurków.

Skala zjawiska jest ogromna. Zuchwałość wandali wynika z licznych umorzeń prokuratorskich ze względu na niską szkodliwość czynu oraz symbolicznych kar pieniężnych. Pisaliśmy, że swastyki, przekreślone Gwiazdy Dawida, mowa nienawiści czy wulgaryzmy malowane na polskich tynkach to poważne zagrożenie dla porządku publicznego. Zwracaliśmy uwagę, że upaprane ściany to obraz opuszczonego terenu, zaniedbanego miasta,  zawłaszczonego przez grupę radykalnych zakapturzonych idiotów ze sprejami. To powoduje obniżenie stanu bezpieczeństwa w tym obszarze proporcjonalnie do wzrostu agresji. Do naszego listu dołączyliśmy propozycję koniecznych korekt w paragrafach oraz opis praktyk sądowych.

Liczyliśmy, że każdy z posłów i senatorów napisze chociaż kilka zdań. Przykładowo, że jest z nami, że będzie lobbował swoich kolegów w parlamencie, aby ulżyć nam, aktywistom społecznym, w zbieraniu podpisów pod petycjami. I oczywiście żeby sam Sejm podjął działania na rzecz opisywanego przez nas zjawiska. Odpowiedź określiłbym następująco: milczenie owiec.

Jest nam bardzo przykro, ponieważ odpowiedziało nam jedynie trzech polityków. Jeden napisał jedno słowo, drugi poza wyraźną deklaracją przesłał dokumenty, z których wynika, że według Ministerstwa Sprawiedliwości wszystko jest w porządku. Trzeci zadeklarował wszelką pomoc i wykazał w swoich papierach dużą aktywność w temacie miejskich bazgrołów. A co z resztą? Pewnie szykuje się do jesiennych wyborów.

Nie wiem, jakie doświadczenia mają  inni społecznicy, którzy nie są tak rozpoznawalni, zdeterminowani i zawzięci jak my. Pogromcy Bazgrołów są od wielu miesięcy stale obecni w mediach ogólnopolskich i lokalnych. Jesteśmy chwaleni, ponieważ nasza działalność jest próbą nawiązania dialogu z mieszkańcami Krakowa, którzy pomagają nam w likwidowaniu i zamalowywaniu ohydności znajdujących się w naszym mieście. Pomimo tego nie dostąpiliśmy łaski odpowiedzi.

Ludzie nam zaufali i chętnie nas wspierają, ponieważ widzą sens i nadzieję w tym,  że wspólnie ograniczymy to zjawisko w Krakowie. Mamy wsparcie władz miasta. W 2015 realizujemy Projekt Budżetu Obywatelskiego w ramach którego 400.000 zł przeznaczymy na czyszczenie i zamalowywanie hejtów. Swoje zaangażowanie i poparcie zadeklarował wojewoda i marszałek, a nasz małopolski polityczny desant w Warszawie milczy.

Tak czy inaczej, czekamy jeszcze przez kilka dni na odpowiedzi. 9 maja - tuż przed wyborami prezydenckimi, zrobimy wielki sprawdzian . Upublicznimy listę osób, do których wysłaliśmy nasz apel. Zaznaczymy na niej tych, którzy nas ominęli i udostępnimy również treść odpowiedzi.

PS. 3 maja, w święto uchwalenia Konstytucji, mija 40 dni od daty wysłania listów do polityków. Ot, taka symbolika.

News will be here