Bramkarz Cracovii: Nie odczuwamy większej presji. Chcemy pokazać, na co nas stać

Sebastian Madejski fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W sobotę o godzinie 12:30 Pasy podejmą Widzew Łódź. Gospodarze będą chcieli się przełamać po czterech meczach bez zwycięstwa.

Krakowianie zaczynali rok z myślą o odskoczeniu od miejsc spadkowych. Pierwsze spotkanie z Radomiakiem Radom, wygrane 6:0, nie było początkiem wielkiego pochodu w górę. Po rundzie jesiennej zespół Jacka Zielińskiego miał trzy punkty przewagi, a obecnie cztery. Prezes Mateusz Dróżdż mówił w rozmowie z LoveKraków.pl, że wciąż muszą patrzeć w dół, a spokojnie mogli w górę.

– Zdajemy sobie sprawę z naszej sytuacji. Rozmawialiśmy o tym w szatni, na odprawach. Nie jest tak, że do nas to nie dociera. W tej kolejce przede wszystkim zwracamy uwagę na siebie, nie będziemy się zajmować tym, co zrobią konkurenci. Wszystko mamy w swoich rękach i nogach – mówi szkoleniowiec.

Piłkarze Cracovii nie odczuwają presji?

Szczególnie nie może pogodzić się z przegraną z Wartą Poznań i remisem przeciwko Koronie Kielce. Cracovia nie gra źle, ale nie potrafi „dobić” rywali, strzelić drugiego gola. – Cały czas o tym rozmawiamy. Pracujemy poza treningami, w czasie indywidualnych rozmów. Brakuje kropki nad „i”. Później wkrada się nerwowość. Mecz w Kielcach wymknął się nam spod kontroli na 10 minut. Brakuje nam spotkania, w którym mielibyśmy kontrolę od początku do końca – podkreśla Zieliński.

– Nie odczuwamy większej presji związanej z zajmowaną pozycją. W poprzednich meczach brakowało nam kropki nad „i”. Teraz chcemy pokazać, na co nas stać i wierzymy, że podniesiemy się w tabeli – dodaje bramkarz Sebastian Madejski.

27-latek w zespole z Łodzi najbardziej obawia się Szymona Pawłowskiego. – Dobrze uderza ze stałych fragmentów. Musimy na niego zwrócić uwagę, nie dawać mu możliwości wykorzystać atutów – podkreśla.

Jaroszyński czy Olafsson?

W sobotę do gry gotowy będzie najlepszy strzelec drużyny Benjamin Kallman, który do Kielc nie pojechał z powodu niegroźnego urazu. Po pauzie za żółte kartki wracają Jani Atanasov i Paweł Jaroszyński. Polaka ostatnio zastępował debiutant David Olafsson. Czy trener ma w związku z tym dylemat, kogo wystawić na lewym wahadle? – Mam zagwozdkę nie tylko w sprawie lewej obrony. Jest więcej pozycji, na których jest mocna, zdrowa rywalizacja. Wyjdzie najsilniejszy skład na jaki nas stać – podkreśla szkoleniowiec.

Aktualności

Pokaż więcej