Na dobrą grę Pasów trzeba było czekać do 57. minuty i wyniku 0:4. Skończyło się 2:4, ale drużyna Pasów musi mocno pomyśleć o poprawie gry w obronie, bo w ostatnim czasie traci zbyt dużo bramek. W zespole Jagi Kristoffer Hansesn udanie zastąpił nieobecnego Jesusa Imaza.
Nazwisko Filipiaka skandowane przez kibiców
Przed meczem kibice Pasów wsparli Janusza Filipiaka, właściciela klubu, który od tygodnia przebywa w szpitalu. Skandowane nazwisko profesora pojawiło się przy Kałuży pierwszy raz od dłuższego czasu.
Na trybunie zawisł tez transparent „Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Profesorze walcz, jesteśmy z Tobą”.
W sobotę Cracovia poprosiła w mediach społecznościowych, aby nie powielać nieprawdziwych informacji na temat zdrowia prezesa, który walczy o życie.
Dwa szybkie „gongi”
Na boisku długo dla Cracovii nie działo się nic dobrego. Strzelanie rozpoczął w 7. minucie Barłomiej Wdowik, który podszedł do rzutu wolnego. Piłka była ustawiona z boku pola karnego i można było spodziewać się dośrodkowania, ale zawodnik Jagiellonii nadał jej rotacji i zakręcił wprost w okienko.
Potem do spółki gola zawalili Sebastian Madejski i Virgil Ghita. Bramkarz odbił strzał przed siebie, a obrońca stanął w miejscu, dając Jagiellonii szanse wbicia futbolówki do siatki z najbliższej odległości.
Cracovia próbowała odpowiedzieć, ale wiele prób gry długą piłką za linie obrony kończyło się skutecznymi przechwytami rywali. A potem, po wyjściu na drugą część meczu, drużyna Pasów rozkleiła się już całkowicie.
Było już 0:4
Zamiast odwrócenia wyniku, w 55. minucie piłkarze Jacka Zielińskiego przegrywali już 0:4. Szybko po przerwie Hansen zdobył swojego drugiego gola w tym meczu, a Wdowik do gola dołożył asystę, odnajdując się w szesnastce po rzucie wolnym.
Chwile później obrona Cracovii stała, gdy Jagiellonia kolejny raz rozmontowała defensywę gospodarzy i po wykończeniu Marczuka deklasowała drużynę Pasów. Po tym trafieniu kibice wyraźnie dali znać, aby piłkarze gospodarzy wzięli się w garść. Mieli jeszcze w pamięci mecz z Pogonią Szczecin, która nie tak dawno rozbiła krakowian przy Kałuży 5:1. Po dobrej grze w ostatnich 30 minutach, podziękowali piłkarzom za starania.
Cracovia wróciła do gry, pierwszy gol Glika
Ale tym razem było inaczej, bo Cracovia zabrała się w pogoń za fatalnym wynikiem i wciągu trzech minut odmieniła rezultat z 0:4 na 2:4. Impuls dał Ghita, który mocno uderzył z pola karnego, a potem swojego pierwszego gola w Cracovii strzelil Kamil Glik.
Reprezentant Polski wyskoczył najwyżej w polu karnym po rzucie rożnym i wbił piłkę do siatki. Pasy do końca nie były już drużyną o klasę gorszą od Jagiellonii i próbowały strzelić kolejne gole.
Do gola kontaktowego było naprawdę blisko, bo piłkarze gości wybijali piłkę z linii bramkowej. Wyniku nie udało się już odwrócić i z takim rezultatem Pasy rozjadą się na zgrupowania reprezentacji. Za dwa tygodnie znów zagrają u siebie, ale formalnie w roli gościa, bo jej rywalem będzie Puszcza Niepołomice.
Cracovia – Jagiellonia Białystok 2:4 (0:2)
Bramki: Ghita (57.), Glik (60.) – Wdowik (7.), Hansen (9., 49.), Marczuk (55.).
Cracovia: Madejski – Rapa (75. Bochnak), Jugas, Glik, Ghita, Jaroszyński – Oshima, Atanasov (75. Knap), Rakoczy – Kallman (75. Śmiglewski), Makuch.
Jagiellonia: Alomerović – Sacek, Matysik (44. Skrzypczak), Dieguez – Wdowik, Marczuk (66. Nguiamba), Romanczuk, Rui Filipe (86. Kupisz), Hansen (65. Łaski), Jose Manuel – Pululu.
Żółte kartki: Glik, Śmiglewski.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław).