Z klubem pożegnał się więc kolejny niechciany zawodnik z ważnym kontraktem, w jego przypadku do końca czerwca przyszłego roku. W meczu Cracovii 30-latek nie zagrał od bardzo dawna. Gdy rok temu Michał Probierz zaczął robić porządki w drużynie, dał znać Cetnarskiemu, że na niego nie liczy. Były reprezentant poszedł więc na wypożyczenie do Sandecji, ale nie pomógł jej w utrzymaniu. Wrócił do Krakowa, trenował z drugą grupą. Niedawno został przywrócony do pierwszego zespołu razem z Mateuszem Szczepaniakiem, ale ostatecznie pożegnał się z klubem.
REKLAMA
Modlił się, by przeżyć
Cetnarski zaliczył ogromny spadek formy. Czy się podniesie? Bardzo możliwe, że tak, bo w życiu radził sobie z dużo poważniejszymi problemami niż słaba dyspozycja. Jak mówi, jedną nogą był już po „tamtej stronie”. Jesienią 2014 roku zachorował na sepsę, było z nim bardzo źle. Nie myślał o piłce, tylko o tym, by po prostu przeżyć.
Odrodzenie
Wrócił jednak w stylu bohatera amerykańskich filmów. Gdy po długiej przerwie wyszedł w wyjściowym składzie, po raz pierwszy w karierze zdobył dwa gole w jednym meczu. Kolejny sezon, 2015/2016, był jego. Opuścił tylko jeden mecz, strzelił 13 bramek i miał 12 asyst. Swoją grą pociągnął zespół Jacka Zielińskiego do czwartego miejsca w ekstraklasie i eliminacji Ligi Europy. Niektórzy domagali się nawet jego powrotu do reprezentacji.
Przygoda Pasów z Europą skończyła się po dwumeczu, a Cracovia razem z Cetnarskim zaczęła gasnąć. Do końca musiała walczyć o utrzymanie i zajęła dopiero 14. miejsce.