Cracovia ma nowy nr 1. Zieliński o wyborze bramkarza: To nie hokej

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Trener Cracovii Jacek Zieliński deklaruje, że ma nową jedynkę w bramce swojego zespołu. Po inauguracji sezonu 2023/24 nie może czuć się jednak w pełni usatysfakcjonowany.

Pasy zremisowały ze Stalą Mielec 2:2. Uratowały wynik, bo po pierwszej połowie przegrywały 0:2.

Duża niewiadoma

– Przed meczem mówiliśmy półżartem, półserio, że „pierwsze śliwki – robaczywki”. Pierwszy mecz i duża niewiadoma – nie ukrywa Zieliński. Lato w Mielcu przypominało drzwi obrotowe. Kadra rywali zmieniła się o 180 stopni i Cracovia nie wiedziała, czego się spodziewać.

Było „posprzątane”

Mielczanie zaskoczyli Cracovię. W ciągu 12 minut, pomiędzy 24., a 36. minutą, strzelili dwa gole.

– Do przerwy wydawało się, że wszystko jest „posprzątane”, dlatego duże słowa uznania dla chłopaków, że wróciliśmy do gry. Paradoksem jest to, że powinniśmy się z tego punktu cieszyć, bo wyciągnęliśmy z 0:2 na 2:2. Tymczasem mamy niedosyt, bo uważam, że za mało docisnęliśmy rywali. Gdybyśmy po drugiej bramce poszli za ciosem, wygralibyśmy ten mecz. Sytuacje do tego były – przyznaje Zieliński.

Zieliński: Uraz Hoskonena nie jest groźny

Opiekun Cracovii nie chce opowiadać, że drużyna będzie grała piękny dla oka futbol. Ma grać prosto, ale skutecznie. W Mielcu nie mogła zastosować swojej najgroźniejszej broni, czyli kontrataku, bo w tym elemencie zaskoczyła ją Stal. Obie bramki mielczan padły po szybkim ataku.

– Uczulaliśmy się na to, ale to jedno, a realizacja to drugie – nie ukrywa Zieliński.

Ta najlepsza zakończyła się strzałem Ghity w słupek. Opiekun Pasów uspokoił kibiców, informując, że uraz obrońcy Arttu Hoskonena nie jest groźny. Fina łapały skurcze i zszedł z boiska.

Spokój w przerwie

Trener Pasów nie ma zwyczaju motywować swoich graczy krzykiem. Nawet pomimo niekorzystnego do przerwy wyniku, potrafił zachować spokój.

– Opowieści o mitycznych mocnych słowach i „suszarkach w szatni” przechodzą już do historii. Krzykiem nie buduje się autorytetu i nie zmienia gry drużyny. Na szybko wytłumaczyliśmy sobie, co szwankuje w naszej grze – odpowiada na pytanie o atmosferę w przerwie meczu.

– Gol Michała Rakoczego to „palce lizać” – cieszy się trener. I przyznaje, że zmężniał, wydoroślał. – Ale dopiero zaczyna dźwigać ciężar dowodzenia tym zespołem. Im mniej się będzie o Michale mówiło, tym lepiej dla niego – ucina Zieliński.

Nowy nr 1 w bramce

Przed nowym sezonem jedyna niewiadoma w Cracovii dotyczyła obsady bramki. O miejsce między słupkami walczyło trzech golkiperów: Lukas Hrosso (najbardziej doświadczony), Adam Wilk (powracający z wypożyczenia z Hutnika Kraków) i Sebastian Madejski (bez gier ekstraklasie).

W Mielcu zagrał ten ostatni i jak mówi Zieliński, nie jest to jednorazowy wybór. Tą decyzją mógł zaskoczyć kibiców.

– Bronił poprawnie. Przy dwóch bramkach nie miał nic do powiedzenia, a poza nimi nie było za wiele sytuacji, aby się mógł wykazać. To był jego debiut w ekstraklasie, należy do tego podejść ze spokojem – odpowiada Zieliński.

Trener Cracovii stanowczo stwierdza, że nie będzie co tydzień zmieniał bramkarza. – Trzeba mu dodać poparcia, otuchy. Debiutował w ciężkim meczu. Dał sobie radę, dobrze grał nogami, pewnie wychodził do dośrodkowań. Myślę, że w następnym meczu też zagra, bo nie mam zwyczaju co tydzień robić zmiany w bramce. To nie jest hokej – deklaruje.

Aktualności

Pokaż więcej