Ekstraligowy męski zespół rugby z Krakowa zakończył jesienną serię gier z kompletem zwycięstw. W pierwszym meczu rundy rewanżowej Smoki na własnym terenie pokonały Lechię Gdańsk 36:27 (17:13) i przezimują na pozycji lidera z kompletem zwycięstw na koncie.
Trener Konrad Jarosz wprowadził przed meczem kilka zmian w składzie. Szansę gry od pierwszych minut otrzymali między innymi Jerzy Głowacki, Maciej Dorywalski i Jakub Rapacz. Zabrakło Michała Jurczyńskiego, który narzekał na niewielki uraz kolana.
Zryw w doliczonym czasie
Początek był dość rwany. Juvenia starannie wykorzystywała przewagę swojego młyna. Po jednym z wiązań i kolejnym błędzie Lechii pod polem punktowym, sędzia Adrian Pawlik podyktował karne przyłożenie i krakowianie wyszli na prowadzenie 7:0. Potem jednak goście przejęli inicjatywę, wykorzystując liczne błędy rywali. W efekcie zmasowanych ataków gdańszczan, na pole punktowe przedarł się Michał Krużycki. Przed przerwą Riaan van Zyl i Denzo Bruwer wymienili jeszcze po trzy punkty z rzutów karnych. Wydawało się, że kopacz przyjezdnych ustalił z podstawki wynik do przerwy na 10:13, ale zryw w doliczonym czasie i fenomenalne przyłożenie Rafała Lewickiego dało prowadzenie Smokom 17:13.
Juvenia Kraków bez punktu bonusowego
Reprymenda Jarosza w przerwie przyniosła natychmiastowy efekt. Nie minęło dziesięć minut, a na polu punktowym zameldowali się już Conwill Draghoender i Jakub Rapacz. Obaj popisali się bardzo dobrumi akcjami i Smoki wyszły na 16-punktowe prowadzenie. Kilka minut później Arsenij Pastuchow świetnie wpuścił w lukę Patryka Sakwę, który z kolei wyprowadził na czystą pozycję Rafała Lewickiego. Skrzydłowy zdobył swoje drugie przyłożenie, a van Zyl nie pomylił się przy podwyższeniu.
Wydawało się, że Juvenia już ma zwycięstwo w kieszeni. Szkoleniowiec wprowadził zmiany, ale rezerwowi nie udźwignęli ciężaru gry. Smoki straciły siłę natarcia, zaczęły popełniać coraz więcej błędów, a przede wszystkim pozwoliły rywalom grać. Lechia w końcówce zdobyła dwa przyłożenia i tym samym odebrała gospodarzom cenny punkt bonusowy. Co więcej, gorąco było do ostatnich minut, bo różnica wynosiła zaledwie dziewięć punktów i goście do ostatnich sekund ambitnie walczyli o defensywny punkt bonusowy. Ostatecznie krakowianie wygrali 36:27.
Do zobaczenia 23 marca
Nie był to dla nich z pewnością idealny mecz, ale pokazał też ich siłę. Mimo że w tym spotkaniu wszystko „szło jak po grudzie”, to nie oddali zwycięstwa. Jarosz zyskał bardzo cenny materiał do analizy przed przerwą zimową i teraz, wraz z drużyną może zadbać o to, by wiosną uniknąć już podobnych thrillerów.
Ekstraliga rugby rozegra w tym roku jeszcze jedną kolejkę, w której Juvenia będzie pauzować. Do gry wróci 23 marca, kiedy otworzy kolejną serię wyjazdową potyczką z Arką Gdynia.