Kamil Glik ma kłopoty. Posypał się plan trenera Cracovii

Kamil Glik (z lewej) wrócił do ekstraklasy, ale na razie nie zachwyca. Teraz doszedł uraz fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

35-letni obrońca był szykowany do gry w pucharowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Nie znalazł się w kadrze, ponieważ dwa dni wcześniej nabawił się urazu mięśniowego.

103-krotny reprezentant Polski stracił miejsce w składzie Cracovii po czterech spotkaniach w wyjściowym składzie i sobotnią rywalizację śledził z ławki rezerwowych. W czwartek w ogóle nie było go w kadrze na mecz Pucharu Polski, ale to nie znaczy, że jego notowania aż tak spadły.

– Kamil był przygotowywany do tego meczu, natomiast dwa dni wcześniej, w czasie treningu na śliskim boisku trochę się „rozjechał” i „pociągnął” go przywodziciel. Okazuje się, że prawdopodobnie ma lekkie naderwanie mięśnia. Na razie jest wyłączony z gry i treningów. Myślę, że przerwa może potrwać około trzech tygodni – mówi Jacek Zieliński, trener Pasów.

Cracovia awansowała w Pucharze Polski

Jego zespół w czwartek wygrał dopiero drugie spotkanie na swoim stadionie. Ponownie okazał się lepszy od Zagłębia Lubin. W sierpniu krakowianie zwyciężyli 2:1 w lidze, a teraz wynik 1:0 dał im przepustkę do 1/8 finału Pucharu Polski.

– Bardzo się cieszymy, że jesteśmy w kolejnej rundzie, że wygraliśmy mecz z naprawdę mocnym przeciwnikiem. Duże słowa uznania dla zawodników za charakter, umiejętności, wolę zwycięstwa. Było widać, że szczególnie w drugiej połowie bardzo chcieliśmy wygrać i nie dopuścić do dogrywki. To się w końcu opłaciło. Świetne wejście Kacpra Śmiglewskiego i bardzo fajna bramka – powiedział szkoleniowiec.

Co Jacek Zieliński szepnął do ucha Kacprowi Śmiglewskiemu

18-letni napastnik ma coraz mocniejsza pozycję w zespole, o czym świadczyła jego występ od pierwszej minuty przeciwko Lechowi Poznań w ekstraklasie. W czwartek był rezerwowym i strzelił pierwszego gola.

– Kacper od jakiegoś czasu daje bardzo dobre sygnały, dlatego gra w podstawowym składzie, co jest w tym momencie naturalne. Cieszę się, że strzelił i bramka nie została zabrana przez VAR. Przed wejściem na boisko szepnąłem mu na ucho: „Kacper, strzelaj dzisiaj bramkę. VAR ci jej nie zabierze”. Słowa okazały się prorocze – nie ukrywa zadowolenia trener Zieliński. 

Pasy były lepsze od zespołu Waldemara Fornalika, choć kibice zobaczyli tylko jeden celny strzał. Okazało się, że był decydujący. – W meczach pucharowych mniej mówi się o stylu, o tym jak wyglądała gra. Przede wszystkim liczy się awans do następnej rundy. Mamy go, zadanie wykonane. Teraz musimy się dobrze zregenerować przed bardzo ważnym meczem z Górnikiem w Zabrzu.



Aktualności

Pokaż więcej