Sąd skazuje kolejnych kierowców bez licencji

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowski sąd wydaje kolejne wyroki dla kierowców wykonujących przewozy bez licencji. Do urzędu miasta wpłynęło osiem kolejnych takich decyzji. Od początku roku nielegalni przewoźnicy zostali ukarani już 50-krotnie. Przodują Eko-Taxi i Uber.

Urząd Miasta Krakowa w związku z wykroczeniami przewoźników, którzy nie dostosowują się do ustawy o transporcie drogowym, od kilku lat ujawnia takie przypadki. Choć sposób demaskowania takich kierowców wzbudza wiele emocji, to finał takich spraw często ma miejsce w sądzie.

Rekordowy 2016

Bieżący rok jest rekordowy, jeśli chodzi o liczbę ukaranych kierowców. Najwięcej wyroków dotyczy kierowców Eko-Taxi i Uber – kolejno 18 i 11. Cztery ujawnione przypadki to byli taksówkarze, którzy wykonywali przewozy osób mimo cofniętej licencji. Tylko w tym roku zostało ukaranych 50 przewoźników, a od początku 2011 roku już 103.

– W związku z powtarzającymi się nieprawidłowościami w zakresie przewozów osób, Wydział Ewidencji Pojazdów i Kierowców zapowiada, że w celu zwalczania nieuczciwej konkurencji w dalszym ciągu będzie sprawował na terenie Krakowa nadzór nad tą działalnością – czytamy na stronie urzędu miasta.

„Nie mogę dyskutować z wyrokiem sądu”

Zdaniem Bartosza Jakubowskiego, eksperta ds. transportu w Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, w cały spór pomiędzy urzędem miasta a kierowcami wdało się dużo chaosu. Kierowcy Ubera, choć nie funkcjonują jako tradycyjne taksówki, powinni mieć licencje kwalifikacji zawodowych i ubezpieczenie OC, ponieważ tego wymagają polskie przypisy. Trudno też podważać sądowe wyroki.

– Nie wiem jak wyglądają takie kontrole, mamy słowo przeciwko słowu. Jeżeli sąd orzeka, że miała miejsce jazda bez licencji, to jest wyrok sądu. Ja nie mogę z tym dyskutować. Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza to składa apelację – ocenia Jakubowski.

Dodaje też, że każdy ma prawo sprawdzić, czy przewoźnik spełnia wymogi wynikające z polskiego prawa, jednak nie chce oceniać celowości działań urzędników.

– Jeżeli wsiada się do samochodu Ubera, to można zapytać czy kierowca ma licencję na przewóz osób, a jeżeli jej nie ma, to mamy informację, że ktoś popełnia wykroczenie. Urzędnik jest takim samym człowiekiem i ma prawo zgłosić to do sądu. Jeżeli urzędnicy są napuszczani przez przełożonego, żeby tropić takie rzeczy, to jest to sprawa wewnętrzna – ocenia ekspert.