Sprzedaż lokali komunalnych dźwignią do poprawy sytuacji mieszkaniowej? [ROZMOWA]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Najpierw pozyskanie około 150 mln złotych za sprzedaży mieszkań komunlanych, następnie pomoc w odrolnieniu przynajmniej kilkunastu hektarów i budowa SIM-ów to recepta na obecny kryzys mieszkaniowy. Do tego jednak potrzeby jest jeszcze czas.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Jaka pana zdaniem jest praprzyczyna obecnego kryzysu mieszkaniowego w Krakowie?

Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa ds. obsługi mieszkańców: Są dwa główne czynniki: brak terenów i przewlekłość postępowań administracyjnych. Natomiast jeśli chodzi o budownictwo komunalne, to wszyscy o tym mówią, ale pieniędzy nikt nie chce dać. Jak dobrze pamiętam, ostatnie poprawki na ten cel do budżetu miasta składałem ja jako radny.

A nie jest tak, że pokutują czasy patodweloperki z początku XXI wieku? Po tych doświadczeniach krakowianie zaczęli wymagać od radnych i prezydenta zdecydowanego ograniczenia zabudowywania miasta.

To bardziej legenda. Z jednej strony mamy ludzi, którzy już mają mieszkania w Krakowie i nie chcą, aby w ich sąsiedztwie cokolwiek powstało, bo korzystają z tych terenów do wypoczynku. Jednak są nowe osoby, które chcą się do Krakowa przenieść i tutaj żyć z uwagi na to, że miasto jest bardzo atrakcyjne.

Mamy coraz mniej terenów do zabudowy wielorodzinnej, dużo jest działek poprzemysłowych, usługowych z myślą o biurowcach, bo na to się przed pandemią jako miasto przygotowywaliśmy. Sporo terenów jako miasto przeznaczyliśmy też na zieleń i wypoczynek, wiec też jesteśmy temu winni.

Realnie patrząc, Kraków nie ma własności komunalnej. Nasze miasto rozwija się historycznie w sposób organiczny. Nie mieliśmy przejęcia po Niemcach jak Wrocław, czy dekretu Bieruta jak Warszawa. Liczymy się z prawem własności.

Problemem są też przewlekłe postępowania, kwestie budowy infrastruktury. W Warszawie mają cennik, zgodnie z którym deweloperzy płacą konkretne kwoty od powierzchni użytkowej mieszkania. Wtedy jest wszystko jasne w postępowaniu.

Dlaczego w Krakowie tego nie wprowadzono?

Nie wiem. Nie wszędzie to jest. Są różne szkoły – otwocka i falenicka. Widocznie Warszawa jest w otwockiej, a my z innymi miastami w falenickiej.

Aleksandra Owca z partii Razem twierdzi, że jakimś rozwiązaniem sytuacji byłoby tworzenie miejskiego zasobu tanich mieszkań na wynajem. Pan w „Gazecie Wyborczej” mówił, że w pięć lat mogłoby powstać tysiąc takich mieszkań. Ale to chyba za mało. Ile lokali, gdzie i za jaką kwotę miasto musiałoby zbudować, żeby realnie wpłynąć na rynek?

Jaka liczba wpłynęłaby na rynek? 10 tysięcy? Na to potrzeba 50-100 hektarów. Znalezienie ich jest obecnie bardzo wątpliwe, wręcz niemożliwe. Obecnie mamy terenów może na 600-800 mieszkań, ale nie tylko czynszowych, ale też socjalnych na obrzeżach Krakowa.

Koncepcja jest tak, że uruchomiliśmy sprzedaż mieszkań komunalnych z bonifikatą, ale nie 10- tylko 50-procentową. Mamy około 1,2 tys. chętnych i gdyby tak średnio za mieszkanie wziąć 150 tys. złotych, będziemy dysponować około 150 mln złotych.

Różne miasta mają różne metody na wykorzystywanie gruntów, które nie są pod budowę. Dla przykładu w wielu miastach następuje odrolnienie nieużytków. My jesteśmy największą gminą rolną z 50-procentami takich gruntów, a kilkaset hektarów to nieużytki. Myślę tu głównie o Rybitwach, ale nie tylko. Gdyby podejść do tego na spokojnie i z głową, to przy udziale miasta i zagwarantowaniu jakichś korzyści, miasto mogłoby w tym procesie odrolnienia uczestniczyć. Oczywiście uwzględniając ochronę przyrody, bo to jest coraz ważniejsze.

Mając więc te 150 mln złotych, zawsze można coś stworzyć.

Podaje pan na swoim blogu jako rozwiązanie pozyskiwanie terenów od skarbu państwa albo spółek państwowych. Są w Krakowie takie, które mogłyby zostać użyte pod budownictwo komunalne?

Z tym jest problem. Prowadziłem rozmowy z województwem, które posiada parę hektarów na Ruczaju – to chyba ostatnie takie tereny w Krakowie – ale oni nie chcą tego dać pod cele mieszkanie, wolą sprzedać lub jakoś zagospodarować. Przecież to jest warte około 100 mln złotych. Co więcej, województwo nie ma w statucie budowy mieszkań, więc traktują tę ziemię jako lokatę kapitału.

Przez pół kadencji próbowaliśmy się dogadać, żeby może weszli w Społeczną Inicjatywę Mieszkaniową lub poprze spółkę z tymi terenami, aby można było budować. Nie chcieli. Z ich punktu widzenia racjonalnie.

Jest też trochę działek należących do spółek Skarbu Państwa – poczty i kolei. Swego czasu został powołany rządowy Krajowy Zasób Nieruchomości, który miał je skupywać i budować SIM-y, ale w sprawie gruntów to się nie udało z uwagi na brak odpowiednich przepisów. Bez zmian na szczeblu państwowym to się nie zmieni.

Przy Padniewskiego powstaje blok z mieszkaniami na wynajem w ramach SIM. Będzie tam 111 lokali. Wracam do tego tysiąca.

Być może uda się również wybudować na działce przy Wielickiej i Prokocimskiej.

Tam, gdzie miasto wycofało się ze sprzedaży?

Tak, tylko jest problem z baraczkiem, który tam stoi.. Czekamy na rozwiązanie tej sytuacji.

Wracając do tematu, liczę, że pieniądze ze sprzedaży mieszkań komunalnych będą dźwignią do uruchomienia kilkunastu hektarów, które to zostaną np. odrolnione, pozyskane pod zabudowę mieszkaniową.

Kiedy? O jakim czasie mowa?

Na cuda nie ma co liczyć. Co najmniej kilka lat

Trzeba czekać i zobaczyć czy w ogóle coś to zmieni?

Jeśli 1-2 tysiące mieszkań komunalnych nie jest przełomem, to co nim jest? Kolejna Nowa Huta? Przy czym należy pamiętać, że budowano ją 50 lat, a pan chce takich zmian w pięć lat. Przy okazji proszę zobaczyć – w ogóle nie mówiliśmy o mieszkaniach socjalnych, a to jest główny obowiązek konstytucyjnych gminy. Dlaczego? Bo poprzez odzysk i remont pustostanów na dużą skalę spowodowaliśmy, że praktycznie nie ma z tym problemu. Na liście oczekujących jest teraz 300-400 osób, łącznie z tymi co dostali się na listę w ubiegłym roku, na mieszkanie socjalne czeka się rok, dwa lata a kiedyś to było między dwa a pięć lat ,a na liście było ponad 2 tysiące. I w ciągu kadencji udało się to zrobić. Więc kluczowe zmiany są możliwe ale potrzeba woli, pieniędzy i pomysłów. Nie wystarczy coś zadeklarować – trzeba podać jak się to zrobi. Stąd także mój pomysł Krakowskiego Holdingu Mieszkaniowego.