Dariusz Wdowczyk walczy z Wisłą o pieniądze

Dariusz Wdowczyk

W poniedziałek w Piłkarskim Sądzie Polubownym przy Polskim Związku Piłki Nożnej odbyła się druga rozprawa między trenerem Dariuszem Wdowczykiem a Wisłą Kraków. Orzeczenie, czy trener mógł rozwiązać z winy klubu kontrakt z Wisłą, zostanie ogłoszone 21 lutego.

Czas działa na korzyść Wisły

Po ogłoszeniu wyroku klub i trener dostaną pisemne uzasadnienie wyroku. Po jego dostarczeniu strony będą miały dwa tygodnie na odwołanie. Jeżeli sąd przyznałby rację trenerowi, to Wisła powinna skorzystać z tego prawa, bo przeciąganie sprawy jest jej na rękę w obliczu zbliżającego się procesu licencyjnego. Pełnomocnicy klubu chcieli przeforsować zawieszenie postępowania już na pierwszej, grudniowej rozprawie, ale się im nie udało.



Wdowczyk złożył pozew do Piłkarskiego Sądu Polubownego 27 września, a drużynę przestał prowadzić 10 listopada. Zgodnie z prawem trener może złożyć oświadczenie o rozwiązaniu kontraktu, gdy zaległości wobec niego wynoszą co najmniej trzy miesiące. Po pozwie na konto trenera została przelana część środków, ale reprezentująca go mecenas Agata Wantuch twierdzi, że były to niewielkie pieniądze.

– Tymczasem Wisła jest winna panu Wdowczykowi wynagrodzenie za sześć miesięcy. Do tego dochodzą premie za zdobyte punkty, o które w pozwie z września się nie upominaliśmy – mówi Agata Wantuch.

Stanowisko Wisły

Wisła od początku nie zgadzała się z argumentacją Wdowczyka. „Dariusz Wdowczyk złożył oświadczenie o rozwiązaniu kontraktu z Wisłą Kraków. Oficjalnie powodem są sięgające trzech miesięcy zaległości finansowe – z punktu widzenia klubu podane podstawy nie są jednak zgodne ze stanem faktycznym (…) – napisał klub w oświadczeniu.

Dodatkowo Biała Gwiazda zapowiedziała „działania formalnoprawne, dotyczące niezrealizowania przez Dariusza Wdowczyka zapisanych w umowie z Wisłą Kraków SA obowiązków”. Chodziło o niewywiązywanie się przez szkoleniowca z obowiązków marketingowych.

Zażegnał dwa kryzysy

Decyzja Wdowczyka o odejściu spadła jak grom z jasnego nieba, bo gdy w październiku był pytany przez dziennikarzy o zaległości powiedział, że sytuacja w klubie się poprawiła i niewiele zostało do spłaty. – Trener nie chciał wywoływać medialnego szumu, który mógłby wówczas zaszkodzić piłkarzom. Później odszedł, ale zostawił drużynę na bezpiecznym miejscu w tabeli – tłumaczy mecenas Wantuch.

Wdowczyk zaczął pracę w Wiśle w marcu, w bardzo trudnym momencie. Szybko podniósł drużynę i niewiele brakowało, by piłkarze awansowali do grupy mistrzowskiej. Gdy to się nie udało, zawodnicy wywalczyli w ostatnie części sezonu najwyższe możliwe miejsce. Kolejne rozgrywki Wisła zaczęła fatalnie i przegrała siedem kolejnych spotkań od drugiej do ósmej kolejki. Wdowczyk pozostał na stanowisku i poradził sobie z dużym kryzysem. Nad odejściem zastanawiał się jednak wcześniej, już na początku września był blisko złożenia rezygnacji, gdy Wisła zwolniła jego asystentów. Trener nie ukrywał również, że nie potrafił się porozumieć z nowym zarządem.

 

Aktualności

Pokaż więcej