Nasz występ był wystarczający, by zwyciężyć, ale podkreślam, że nie jestem zadowolony z gry – mówi Albert Rude, trener Wisły Kraków kilka dni po debiucie w I lidze.
– Będzie to dla mnie specjalny moment, jestem podekscytowany. Wiem, że nasi kibice byli w Rzeszowie i nas wspierali [pod stadionem, bo od początku sezonu nie są wpuszczani przez inne kluby – przyp. red.] i czekam na to, aż będziemy mogli zagrać przed nimi w domu. Fani są ważni dla każdego klubu, a jak stoją za tobą w najbardziej trudnych momentach, to robi to widoczną różnicę. Jako trener chcę się łączyć ze wszystkimi w klubie i kibicami, w myśl hasła „Razem po awans” – podkreśla Albert Rude.
Wisła Kraków – GKS Tychy. Kto zastąpi Marca Carbo?
W jego debiucie krakowski zespół wywalczył trzy punkty, strzelając zwycięskiego gola w szóstej minucie doliczonego czasu. Co trener chciałby zmienić w grze, by tryumfować także z GKS-em Tychy? – Musimy poprawić wiele elementów. Przede wszystkim mieliśmy zbyt wiele strat, przez które cierpieliśmy w pierwszej połowie. Musimy rozumieć, że są opinie, ale chciałem podać kilka faktów. 25 razy odbieraliśmy piłkę na połowie rywala, co jest bardzo trudne. Wykreowaliśmy współczynnik goli oczekiwanych na poziomie 2,5, a rywal 1,6. Mieliśmy 42 kontakty z piłką w polu karnym przeciwnika. To pokazuje, że nasz występ był wystarczający, by zwyciężyć, ale podkreślam, że nie jestem zadowolony z gry – mówi Hiszpan.
Przyznaje, że po pierwszym spotkaniu o stawkę ma jeszcze większy ból głowy przy wyborze podstawowego składu, bo rezerwowi wnieśli wiele dobrego. Na pewno nie zagra jego rodak Marc Carbo, który został ukarany czwartą żółtą kartką i musi pauzować. Czy zastąpi go Igor Sapała? – Mamy Sapałę, mamy bardzo doświadczonego Bashę i Kutwę, który nam pomógł w ostatnim meczu – odpowiada. – To wspaniałe, że zawodnicy przyprawiają mnie o ból głowy, bo gramy co kilka dni [w środę Wisłę czeka mecz Pucharu Polski z Widzewem Łódź] i każdy ma być gotowy. Na końcu będziemy chcieli wybrać najlepsze ustawienie, by zmierzyć się z Tychami – mówi.
GKS Tychy. Drużyna własnego boiska
Rywale, prowadzeni przez Dariusza Banasika, świetnie spisują się u siebie, gdzie stracili tylko pięć punktów. Na wyjazdach są słabsi – cztery razy wygrali i aż sześć razy zeszli z boiska pokonani. – Gra na wyjeździe nie jest łatwa. GKS męczył się w Łęcznej, gdzie jeszcze nikt nie wygrał. To było zupełnie inne środowisko i analizujemy różne sytuacje meczowe, w jakich będą musieli się znaleźć. Normalnie grają piątką z tyłu, są dobrze nastawieni i silni fizycznie. Lubią atakować wysokim pressingiem i przestrzenie. Dokładnie wiedzą, co mają robić na boisku – uważa trener.
– Mój sztab wykonuje pracę, by dostarczyć jak najwięcej informacji o rywalu. By uwidocznić ich braki i zapobiegać mocnym stronom. Chcemy od początku kontrolować mecz. Czasem uda się wykorzystać sytuacje, a czasem trzeba odrabiać jednobramkową stratę jak ostatnio – podkreśla.