News LoveKraków.pl

Wisła Kraków. Za jakie „grzechy” piłkarze muszą płacić, śpiewać lub serwować napoje?

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Pracę ze sporą grupą osób, a taką jest drużyna piłkarska, ułatwiają jasne reguły. – Ważne, by kary za łamanie zasad były wcześniej przez wszystkich zaakceptowane. To nie te czasy, gdy dyktatura była podstawowym narzędziem prowadzenia zespołu – mówi były piłkarz i trener Wisły Maciej Stolarczyk.

Od 20 stycznia do 3 lutego Wisła Kraków trenuje w Turcji, przygotowując się do rundy wiosennej w I lidze. Trener Albert Rude zabrał na zgrupowanie 28 zawodników, którym towarzyszy kilkanaście osób ze sztabu. Na obozie obowiązują zasady, za których złamanie grożą kary. Podstawy wewnętrznego „prawa” klub opublikował w mediach społecznościowych.

Wisła Kraków. Zasady na zgrupowaniu w Beleku

Czego się dowiedzieliśmy? Najmłodsi mają dodatkowe obowiązki jako dyżurni. Wypełniają zadania podobne do tych z codziennego życia drużyny, gdy noszą sprzęt itp. Na obozie Wisły są to Kacper Duda, Patryk Gogół, Jakub Krzyżanowski, Mariusz Kutwa, Karol Tokarczyk i Jakub Stępak. W podróży obowiązuje tylko czerwone obuwie, a na posiłki nie można chodzić w klapkach. Czas wyjścia na śniadanie każdy wybiera sam, byle tylko zrobił to wtedy, gdy jest serwowane. Obiad i kolacja są spożywane wspólnie, obowiązuje godzina zbiórki. W czasie tych posiłków trzeba mieć założoną klubową koszulkę polo. Piłkarz czerwoną, członek sztabu – niebieską. Najpóźniej o godzinie 23 wszyscy powinni być w swoich pokojach.

Kary w Wiśle Kraków

By zasady miały sens, potrzebna jest lista kar za wykroczenia. Na obozie Wisły w Turcji za spóźnienie na obiad i kolację grozi... śpiewanie. Szczególnie powinni się więc pilnować ci, których talent wokalny został mocno ograniczony na koszt piłkarskiego. Jeżeli ktoś zbyt długo będzie się zbierał na trening i przez niego autobus odjedzie później, czeka go serwowanie kolegom napojów: kawy, herbaty, wody, soku. Karą za nieodpowiedni ubiór i przyłapanie poza pokojem po 23 jest jest dołączenie do dyżurnych. Za spóźnienie na odprawę trzeba już zapłacić ustaloną kwotę.

– Tego typu kwestie są ważne, by grupa miała wspólne zasady i wokół nich się obracała. Kluczowe jest, aby to wyszło od samych piłkarzy, zostało przez wszystkich zaakceptowane, a weryfikacja też była dokonywana przez zespół. Minęły czasy odgórnych zakazów i nakazów, gdy dyktatura była podstawowym narzędziem prowadzenia zespołu. Dziś stawia się na kompromis i współpracę – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Maciej Stolarczyk, były obrońca i trener Wisły.

Marcin Baszczyński i środkowy palec

Lista zasad i tak zwany „karomierz” obowiązują w szatni na co dzień. Stolarczyk pamięta, że dużą wagę przywiązywali do tego trenerzy Henryk Kasperczak i Adam Nawałka. – Orest Lenczyk, gdy był już bardzo doświadczony, mówił, że lepiej się spóźnić, niż pędzić autem na odprawę, bo wyjechało się za późno. Pamiętam, jak na odprawę przed ważnym meczem GKS-u Bełchatów w Pucharze UEFA o ustalonej porze nie stawił się Mariusz Ujek. Gdy wszedł spóźniony, trener jej nie przerwał, mówił dalej – wspomina Stolarczyk.

Nie ma kary, która zapadłaby mu w pamięć, bo starał się dostosowywać do zasad. Przypomniała mu się jednak historia Marcina Baszczyńskiego, która pokazuje, że czasem można ukręcić bata na własną skórę. – Rozmawialiśmy o konsekwencjach za niesportowe zachowanie, za otrzymane z tego powodu żółte i czerwone kartki. Marcin mówił, że kara musi być dotkliwa, bo ktoś osłabia zespół. Zaproponował kilka tysięcy złotych i... pierwszy je zapłacił, bo pojechaliśmy na mecz z Odrą Wodzisław, gdzie pokazał miejscowym kibicom środkowy palec – śmieje się Stolarczyk.


News will be here

Aktualności

Pokaż więcej