– Nie pamiętam dokładnie, ale na pewno ponad 60 lat – Michał Helik, obrońca Cracovii dłużej się zastanawia, gdy jest pytany o ostatnią wygraną Pasów na stadionie Legii (4:2). W zespole gospodarzy był wtedy Kazimierz Górski, a bohaterami krakowskiego klubu byli Stanisław Różankowski i Henryk Bobula. Od tego meczu w tym roku minie 68 lat!
Sześć lat po zakończeniu II wojny światowej Cracovia po raz ostatni wygrała z Legią w Warszawie. Mistrzem Ligi (nie mylić z mistrzem Polski, bo ten tytuł przyznano Ruchowi Chorzów, który zdobył Puchar Polski) była wtedy Gwardia Kraków (dzisiejsza Wisła). Legia nazywała się CWKS Warszawa, a Cracovia była Ogniwem MPK Kraków. Z najwyższego poziomu spadała Garbarnia pod nazwą Związkowiec, a na drugim miejscu rozgrywki skończył Górnik Radlin z Górnego Śląska, który dziś gra w rybnickiej klasie A.
Złote główki Różankowskiego
Cracovia przyjechała na Legię w niedzielę, 17 czerwca 1951 roku. Mecz oglądało 18 tysięcy widzów. Do przerwy gospodarze – w ich składzie był między innymi późniejszy legendarny trener Kazimierz Górski – nie zachwycali, ale prowadzili 2:1. Redaktor „Przeglądu Sportowego”, który w poniedziałkowym numerze zdał relację z tego spotkania, krytykował Górskiego.
„Mało efektowny, zbyt mało strzelał” – pisał dziennik.
Choć dziennikarz miał uwagi do większości graczy gospodarzy, po 21 minutach prowadzili 2:0. Dwa trafienia zaliczył Oskar Brajter. Krakowianie źle weszli w mecz.
„Ogniwo grało początkowo dziwnie ospale. Ani śladu szybkości, a i z techniką często bywało na bakier. Podania były niecelne, akcje rwały się co chwila. Na boisku wiało nudą” – relacjonował „PS”.
Dwubramkowe prowadzenie nie podłamało gości, wręcz przeciwnie – ruszyli do ataku. Jeszcze przed przerwą wyrównał Stanisław Różankowski. Po przerwie dołożył kolejne dwie bramki. Oczywiście wszystkie strzelił głową. W całej karierze około 90 procent goli zdobył w ten właśnie sposób.
– Tej umiejętności mogą mu pozazdrościć obecni piłkarze – wspominał w 2004 roku na łamach „Dziennika Polskiego” jego kolega z drużyny, Czesław Rajtar.
Mieczysław Kolasa, ostatni żyjący mistrz Polski z 1948 roku, podkreśla, że młodszy z braci Różankowskich nie imponował szybkością, ale głową potrafił „zabić”. – Uderzał perfekcyjnie, mówiło się, że w tym elemencie przerastał Józefa Kałużę – mówi 96-letni były piłkarz i trener.
2,5 roku przed opisywanym tu spotkaniem był bohaterem słynnego starcia z Wisłą z 1948, które decydowało o mistrzostwie.
– Główkował z 15 metrów i do dziś się zastanawiam, gdzie był wtedy Jurek? (bramkarz Jurowicz). Nie widział piłki? – opowiadał w „DP" wiślacki obrońca Stanisław Flanek.
B klasa za krytykę ustroju
Różankowski otwarcie krytykował ustrój socjalistyczny, za co obecnie władze zesłały go do Myślenic. Zamiast występować w Cracovii, mógł grać tylko w B-klasowym Dalinie. Po zakończeniu kariery trenował juniorów Pasów i aktywnie działał w Radzie Seniorów. Zmarł na serce 1 lipca 2004 roku.
Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo z Legią przypieczętował Henryk Bobula. Prasa pisała wtedy o jego „szczurze”, czyli trudnym do obrony strzale z dalszej odległości.
Dzisiejsza Cracovia jest po pięciu zwycięstwach z rzędu. Czy uda się jej napisać nową historię na stadionie przy Łazienkowskiej?
– Jeden z moich kolegów mówi, że po każdym kolejnym zwycięstwie jest się bliżej porażki. Ale jesteśmy pewni siebie i jedziemy do Warszawy walczyć o trzy punkty – mówi napastnik Airam Cabrera.
Legia również zaczęła rok od zwycięstwa – w Płocku pokonała 1:0 Wisłę. Mecz z Cracovią rozpocznie się w niedzielę o godzinie 18.