Zimna krew Hiszpana. Cracovia stempluje grupę mistrzowską

Cracovia - Korona 2:1 fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Airam Cabrera zachował zimną krew i w doliczonym czasie zdobył dla Cracovii gola na 2:1. Zwycięstwo z Koroną Kielce praktycznie przesądza udział Pasów w grupie mistrzowskiej.

Wydawało się, że to starcie zakończy się remisem, bo ekstraklasa jest w takiej fazie, że wiele drużyn szanuje każdy punkt. Taki rezultat nie satysfakcjonował Cracovii, której komplet punktów gwarantował drugi w historii koniec sezonu w grupie mistrzowskiej i spotkania bez niepotrzebnych nerwów z Miedzą Legnica i Lechią Gdańsk.

Ponad osiem tysięcy kibiców oszalało z radości dopiero w doliczonym czasie. Najpierw sędzia po analizie VAR podyktował rzut karny za zagranie ręką Adnana Kovacevicia. Do piłki poszedł niezawodny ostatnio Airam Cabera i ze spokojem trafił do siatki. Hiszpan, były zawodnik Korony, zdobył bramkę w piątym meczu z rzędu.

Bez kapitana

Cracovia po raz pierwszy od sierpnia miała okazję się przekonać, jak poradzi sobie bez Janusza Gola. Kapitan w końcu obejrzał czwartą żółtą kartkę i mecz z Koroną musiał spędzić na trybunach. Zastąpił go Jakub Serafin, który do podstawowego składu wrócił po ośmiu miesiącach. Mógł otworzyć wynik, ale w zamieszaniu uprzedził go Ivan Marquez. Boisko opuścił dziesięć minut po przerwie i raczej szybko nie wróci do pierwszej „jedenastki”.

Trener Michał Probierz zdecydował się na dwie inne zmiany, niespodziewanie sadzając na ławce Sergiu Hankę i Javiera Hernandeza (po jego kopnięciu Pasy wywalczyły rzut karny). Mimo tych roszad na początku krakowianie panowały nad meczem i w 19. minucie objęłli prowadzenie. Czwartego gola w sezonie zdobył Filip Piszczek, który wpakował piłkę głową z kilku metrów. Futbolówka spadła tam po mocnym uderzeniu Damiana Dąbrowskiego, które odbiło się od słupka.

Gospodarze nie poszli za ciosem, choć niezłą okazję miał Mateusz Wdowiak. Pomocnik na wiosnę seryjnie marnuje szanse na gole i  tym razem zatrzymał go Matthias Hamrol. Coraz śmielej pod bramkę Michala Peskovicia podchodziła za to Korona. Najpierw słowacki bramkarz odbił uderzenie Felicio Brown Forbesa, potem piłka wpadła do bramki, ale Cracovię uratował spalony.

Po przerwie mecz nieco się otworzył, a Brown Forbes w końcu wszystko zrobił tak jak należy. Umiejętnie wyskoczył do piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i trafił głową przy słupku. Było jeszcze wejście w pole karne Piszczka, który przewrócił się w decydującym momencie oraz fantastyczna obrona Peskovica po próbie Waty Arweladze.

Dla papieża

Mecz miał wyjątkową otoczkę. Dokładnie 14 lat temu odszedł papież Jan Paweł II, więc klub postanowił uczcić pamięć największego kibica Pasów. Piłkarze gospodarzy rozgrzewali się i występowali w specjalnych koszulkach, przed pierwszym gwizdkiem na trąbce został odegrany refren „Barki”, a w 21. minucie i 37. sekundzie cały stadion wstał i przez minutę bił brawo (nawiązanie do godziny śmierci papieża – 21.37).

Podniosłość dnia nieco zepsuło kilka wulgarnych przyśpiewek o Wiśle i tradycyjne flagi z przekreśloną białą gwiazdą.

Cracovia – Korona Kielce 2:1 (1:0)

Bramki: Piszczek (19.), Cabrera (90., karny) – Brown Forbes (49.).

Cracovia: Pesković – Diego (46. Rapa), Helik, Dytiatjew, Siplak – Dimun – Piszczek (73. Hanca), Dąbrowski, Serafin (55. Hernandez), Wdowiak – Cabrera.

Korona: Hamrol – Rymaniak, Marquez, Kovavević, Gardawski – Żubrowski, Petrak – Kosakiewicz (46. Soriano), Arweladze (76. Jukić), Pućko (46. Bjelicaa) – Brown Forbes.

Żółte kartki: Helik – Petrak.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce).