33-letni pomocnik po 12 latach ponownie zagrał przy Reymonta w koszulce z białą gwiazdą. – Starałem się koncentrować wyłącznie na meczu, ale wszystkich sygnałów nie dało się uniknąć. Wiedziałem, że kibice coś szykują – mówił po meczu ze Śląskiem Wrocław bohater Wisły, który strzelił jedyną bramkę.
„Miłość większa od milionów. Kuba wreszcie witaj w domu” – oprawa z wizerunkiem Błaszczykowskiego, słowem legenda i wspomnianym cytatem przywitała skrzydłowego w klubie, który dał mu szansę na zrobienie dużej kariery.
Kuba odpłacił się kibicom golem z rzutu karnego na wagę trzech punktów – Był to bardzo ciężki mecz, ale takiego się spodziewaliśmy. W naszej sytuacji najważniejsze są trzy punkty. Wiemy, że musimy pracować nad naszymi mankamentami. Nie chcemy wybiegać w przyszłość, bo to tylko może nam przeszkodzić w utrzymaniu koncentracji – powiedział reprezentant Polski.
Emocjonalny powrót
– Starałem się skoncentrować na meczu, nie skupiać się na sprawach pozaboiskowych, ale wszystkich sygnałów nie udało się uniknąć. Był to dla mnie bardzo emocjonalny wieczór, bardzo dziękuję kibicom – mówił Kuba.
Kapitan Wisły przyznał, że po porażce w Zabrzu w drużynie nie było nerwowych ruchów. – Pracowaliśmy tak samo, a mecz zawsze jest weryfikacją. Zwycięstwa możemy odnosić tylko dzięki pokorze i ciężkiej pracy – podkreślił zawodnik.
Pytany o pozycję w szatni, przyznał, że nie tylko on jest liderem. – Mamy 25 liderów, każdy jest profesjonalistą. To dla mnie przyjemność, że mogę z nimi dzielić szatnię – zakończył.
REKLAMA