Bohater Pasów o decyzji trenera: Poczułem rozczarowanie, potem zrozumiałem

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Przeciwko Zagłębiu Lubin Patryk Makuch zdobył pierwszy dublet w ekstraklasie, ale w piątkowy wieczór miał ochotę na więcej. Strzelec goli dla Cracovii nie wyglądał na zadowolonego, gdy w 76. minucie trener zdjął go z boiska.

W piątkowym spotkaniu napastnik Pasów trafił do siatki po raz pierwszy w tym sezonie. Poprzedni strzalił z sześcioma.

Patruk Makuch oszukał obrońcę

– Strzelenie dwóch goli, tym bardziej zwycięskich, to duża przyjemność. Pracowała cała drużyna, wszyscy musieliśmy pocierpieć, by osiągnąć ten wynik. Każdemu należą się brawa – mówi 24-letni zawodnik, który zaczął drugie rozgrywki w najwyższej klasie.

Wynik otworzył w 10. minucie po podaniu Benjamina Kallmana. – Zobaczyłem, że wygrywa pojedynek i postanowiłem nie wbiegać wzdłuż bramki, tylko oszukać obrońcę Zagłębia. Odbiłem na wsteczne podanie, a potem chciałem trafić jak najbliżej słupka. Tak zrobiłem – tłumaczy.


Podwyższył 25 minut później po dośrodkowaniu Takuto Oshimy, gdy efektownie uderzył szczupakiem. – Zrobiłem wszystko intuicyjnie, nie kalkulowałem. Zobaczyłem, gdzie leci piłka, chciałem ją jak najlepiej trafić. Super, że wpadła z tego bramka.

Napastnik Cracovii Makuch był rozczarowany

Napastnik miał nadzieję, że do ostatniego gwizdka ustrzeli hat-tricka. W drugiej połowie Cracovia nie miała juz tylu sytuacji, a osiem minut przed końcem podstawowego czasu trener zdecydował o zmianie. – Byłem głodny kolejnych bramek. Rozumiem podejście trenera, że drużyna jest najważniejsza. Może nie miałem już tyle sił do pracy w defensywie, a to było ważne. Poczułem delikatne rozczarowanie, ale potem zrozumiałem – przyznaje.

Po strzeleniu dwóch goli nie popada w hurraoptymizm. Skupia się na pracy, by kolejne trafienia przychodziły naturalnie. Chce jak najwięcej dawać drużynie.

Cracovia zaczęła sezon od remisu i dwóch zwycięstw (rozegrała jedno spotkanie mniej od rywali). To dobry wynik, biorąc pod uwagę obawy kibiców związane z brakiem transferów do klubu. – Podeszliśmy do sezonu w ten sposób, że została ta sama drużyna, a naszym atutem będzie dobre zgranie. W ataku uzupełniamy się z Kallmanem. Współpraca coraz częściej się zazębia – cieszy się były zawodnik Miedzi Legnica.


Aktualności

Pokaż więcej