Cracovia Maraton. 42 km 195 m i 42 195 problemów do rozwiązania

fot. LoveKraków.pl

Przygotowanie miasta do Cracovia Maraton i sprawne przeprowadzenie biegu jest nie lada wyzwaniem. Nie wystarczy wyznaczyć odcinek o długości 42 kilometrów i 195 metrów, ale przewidzieć remonty, zmienić organizację ruchu, funkcjonowanie komunikacji i nie odciąć mieszkańców od świata.

16. PZU Cracovia Maraton wystartuje 30 kwietnia. Jednak już na miesiąc przed imprezą Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie – organizator biegu – musi ustalić termin kolejnej edycji. – Jest to konieczne, by uzyskać odpowiednie oznaczenia jakości IAAF – tłumaczy Paweł Sokołowski, kierownik Zespołu Organizacji Imprez Sportowych w Zarządzie Infrastruktury Sportowej.

Trzeba myśleć o wszystkim

Sokołowski jest odpowiedzialny za przygotowanie trasy największego krakowskiego biegu. Zadanie niby jest proste – powinna mieć 42 kilometry i 195 metrów. W rzeczywistości trzeba zmierzyć się z wieloma problemami. – Staramy się, by mieszkańcy mieli jak najmniej utrudnień. By było przejezdnych jak najwięcej mostów, można było przejechać w poprzek trasy, ludzie mieli zapewniony dojazd do centrów handlowych, supermarketów. W naszym mieście to trudne zadanie, bo brakuje skrzyżowań dwupoziomowych – mówi pracownik ZIS-u.

Przy ustalaniu przebiegu trasy ZIS musi konsultować się z innymi miejskimi jednostkami i służbami. Nie można przecież puścić biegaczy drogą, która jest remontowana, trzeba również wyznaczyć objazdy dla samochodów i tymczasowe trasy pojazdów komunikacji miejskiej.

Gdy najważniejsze ustalenia są przygotowane, organizatorzy zabierają się za projektowanie trasy. W 2017 roku biegacze pokonają w Krakowie dwie pętle, ale od 2018 roku ZIS chciałby wrócić do jednej. – Najpierw wymyślamy sobie jej przebieg, a potem wstępnie mierzymy w mapach Google. Kolejnym krokiem jest przyznanie atestu. W Polsce najbardziej znanym specjalistą od mierzenia i atestowania tras jest Tadeusz Dziekoński – podkreśla Sokołowski.

Zabierać nogi, Dziekoński jedzie!

Dziekoński jest niezwykle dokładny. Trasę mierzy na rowerze, w obstawie policji. Zdarza mu się jechać pod prąd, często dochodzi do śmiesznych sytuacji. – Kiedyś jechał bulwarami i ludziom siedzącym na ławkach kazał chować nogi. Poruszał się optymalną linią dla biegacza i jechał 20 centymetrów od krawężnika. Nie uznaje innych rozwiązań, a ludzie nie potrafią zrozumieć, że rowerzysta nie może ich po prostu ominąć – śmieje się Sokołowski.

Przed samym biegiem na trasę trzeba rozwieść, a następnie ustawić tysiące znaków i barierek. Do tego dochodzi przygotowanie piętnastu punktów odżywiania i odświeżania. Razem z wolontariuszami i służbami bieg ochrania około 700 osób. Kolejne 500 dzieci pomaga przy podawaniu wody i posiłków regeneracyjnych. – Wszyscy muszą być w gotowości na godzinę przed startem, przez kolejne sześć biegacze są na trasie. Przez siedem-osiem godzin bardzo trudno utrzymać koncentrację, a jest to potrzebne, by impreza odbyła się bez problemów – podkreśla kierownik z ZIS-u.

Trudne dotarcie do ludzi

Choć świadomość krakowian jest coraz większa, wciąż zdarzają się osoby, które w dniu biegu są zdziwione zmianami i utrudnieniami. Dotarcie do ludzi jest jednym z większych problemów, choć w mediach ukazuje się wiele komunikatów, a do mieszkańców trafia 50 tysięcy ulotek. – Mimo to zawsze dzwoni pan i mówi, że nic nie wiedział. Ulotki wyrzuca, telewizji nie ogląda, radia nie słucha – tłumaczy nasz rozmówca.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej