Czy Wisła odrobiła lekcję? W Rzeszowie zagra bez kapitana

Trener Albert Rude tłumaczył się z fatalnej pierwszej połowy w Pruszkowie fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Walcząca o utrzymanie Resovia będzie kolejnym rywalem Wisły Kraków. Wyjazdowe spotkanie, w którym za kartki nie będzie mógł wystąpić Alan Uryga, rozpocznie się we wtorek 23 kwietnia o godzinie 20.30.

Na ostatniej prostej sezonu zasadniczego rozgrywki I ligi przyspieszają. Mecz Białej Gwiazdy w 29. kolejce odbywa się cztery dni po horrorze w Pruszkowie, gdzie krakowianie „wyciągnęli” wynik z 0:2 na 3:2. – Jesteśmy bardzo skupieni na regeneracji. To jedyna rzecz, którą możemy robić, gdy terminarz jest bardzo napięty – mówi trener Albert Rude. 

Wisła Kraków przed meczem z Resovią

Bohaterami piątkowego spotkania byli rezerwowi David Jucnca i Michał Żyro, którzy dali impuls drużynie. Wspomogli ją dwoma asystami (Hiszpan) i pierwszym golem (Żyro). – Ci dwaj gracze wywarli bardzo pozytywny wpływ i bardzo się cieszę, że rezerwowi tak bardzo pomogli drużynie. Szczególnie się cieszę, że byli do David i Michał, ponieważ w okresie przygotowawczym mieli wiele problemów z powodu kontuzji, a teraz mają dobry czas i drużyna wiele od nich zyskuje. Ostatnio byli kluczowym elementem naszego powrotu – podkreśla Hiszpan.

We wtorek w kadrze meczowej zabraknie rehabilitujących się Goku i Bartosza Talara. Bramkarz Kamil Broda dopiero wrócił do treningu z drużyną. Za cztery żółte kartki pauzować musi kapitan, środkowy obrońca Alan Uryga. Krakowianie zagrają bez niego po raz pierwszy od sierpnia. 30-latek nie był ostatnio w najwyższej formie – pierwszy gol dla Znicza trzeba zapisać także na jego konto. Murowanym kandydatem do zastąpienia go jest Igor Łasicki. Po pauzie za czerwoną kartkę do gry wraca Bartosz Jaroch.

Wisła Kraków. Z czego biorą się błędy?

Przed wiślakami trzeci wyjazd z rzędu i drugie z czterech kolejnych spotkań z rywalami z dołu tabeli. Już w piątek przy Reymonta podejmą Podbekidzie Bielsko-Biała, a na początku maja – po finale Pucharu Polski – pojadą do Sosnowca. Jedno z najważniejszych pytań przed wtorkowym meczem dotyczy katatrofalnego występu drużyny w pierwzej połowie na boisku w Pruszkowie. Co się stało i jak tego uniknąć?

– Drużyna grała dobrze, rozegrała niesamowity mecz. Mieliśmy około 80 proc. posiadania piłki, wiele szans i nie pozwalaliśmy na niemal żadne kontrataki. Graliśmy bardzo daleko od naszej bramki, walczyliśmy o każdą piłkę w obronie i ataku. Na drugim biegunie są jednak nietypowe błędy, które popełniliśmy w pierwszych 20 minutach. Przegrywaliśmy po nich 0:2, więc obraz naszej gry, pomimo grania dobrze, pomimo walki, nie był właściwy – tłumaczy szkoleniowiec.

– Jedynym wyjaśnieniem tego rodzaju nietypowych błędów jest emocjonalne zmęczenie zawodników. Grają co trzy dni, dając z siebie wszystko w każdym meczu, są pod dużą presją. My także ich motywujemy, aby dobrze się prezentowali. Dzieje się wiele rzeczy i czasami odcinają się w kluczowych momentach. Jeśli rywal potrafi wykorzystać te błędy, to kończy się to tak jak w Pruszkowie i przegrywasz do przerwy 0:2. Aby uniknąć tego rodzaju rzeczy, musimy dokonać dwóch ważnych ruchów: doskonalić strategię regenerację zawodników i drugi – ważniejszy – to zarządzanie rozgrywanymi minutami – podkreśla.


REKLAMA
REKLAMA