Hołd dla legendy! Pełny Stadion Narodowy podziękował Jakubowi Błaszczykowskiemu [ZDJĘCIA]

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W meczu towarzyskim Polska-Niemcy na Stadionie Narodowym w Warszawie Jakub Błaszczykowski zakończył reprezentacyjną karierę. Zasłużył na takie pożegnanie jak mało kto. Rozegrał 109 meczów, strzelił 21 goli i miał asysty przy kolejnych 21. Był kapitanem w 31 spotkaniach, postrachem obrony rywali, idolem kibiców.

To był wieczór, a na pewno jego część, Jakuba Błaszczykowskiego. Gdy kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania spiker wyczytał skład Polaków, na nazwisko Błaszczykowski ponad 50 tysięcy kibiców zareagowało burzą oklasków. Nie Lewandowski, nie Szczęsny, a właśnie kończący obfitującą w wiele podniosłych, ale też trudnych chwil karierę, Kuba został przywitany najgłośniej.

38-latek ak za dawnych lat, po raz 32. wyprowadził biało-czerwonych z kapitańską opaską na lewym ramieniu. Po raz 109. zagrał dla kadry, o której skrycie marzył jako kilkuletni chłopak rozpoczynający treningi, wzięty pod skrzydła m.in. swojego wujka Jerzego Brzęczka, który pomagał w jego wychowaniu po rodzinnej tragedii (ojciec zabił matkę). Więcej występów z orzełkiem na piersi ma tylko Robert Lewandowski, a funkcję kapitana częściej od Błaszczykowskiego historii kadry pełnili "Lewy" i Kazimierz Deyna.

Błaszczykowski zagrał 16 minut, bo to „jego” numer. Z nim na plecach zaczynał wielką karierę w Wiśle, z tymi cyframi na koszulce sięgał po mistrzostwa Polski i Niemiec, grał w finale Ligi Mistrzów. W 7. minucie stadion znów doceniał legendą gromkim „Kuba, Kuba!”

Ostatnia zmiana

Przed rozpoczęciem meczu skrzydłowy, jak zawsze, rozłożył na chwilę ręce i wbił wzrok w niebo. Zmienił go Michał Skóraś, ale zanim wszedł na murawę, reprezentanci Polski utworzyli szpaler i raz jeszcze (pewnie nie ostatni) dziękowali jednemu z najlepszych piłkarzy w historii polskiej piłki. Dołączyli do nich Niemcy. W kraju naszych zachodnich sąsiadów piłkarz niezmiennie cieszy się ogromnym szacunkiem.

Kilka minut przed zejściem z boiska Błaszczykowski wyszedł do prostopadłego podania i miał szansę na oddanie strzału. W najwyżej formie zakręciłby rywalm, a teraz zatrzymał go Malick Thiaw. Później sam chciał uruchomić Lewandowskiego, jednak podanie zostało przecięte przez rywala.

Jeszcze nie wiadomo, czy Jakub Błaszczykowski, który w kadrze zagrał po prawie czterech latach przerwy, a przez prawie dwa ostatnie lata wracał po kolejnej ciężkiej kontuzji, będzie jeszcze pomagał pierwszoligowej Wiśle jako czynny zawodnik.

Musi to na spokojnie przemyśleć.

Z Warszawy - Michał Knura i Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej