Magistrat poinformował dziś, że wstrzymuje się z podpisaniem nowej umowy z Wisłą na dzierżawę stadionu przy ulicy Reymonta. To poważny kłopot Białej Gwiazdy, bo może nie otrzymać licencji na grę w ekstraklasie. Pierwszy mecz w Krakowie planowany jest na 21 lipca.
W maju Wisła otrzymała licencję na grę w ekstraklasie, ale warunkowo. Komisja Licencyjna PZPN nałożyła na 13-krotnego mistrza Polski nadzór infrastrukturalny związany z brakiem umowy na dzierżawę obiektu.
Urzędnicy Zarządu Infrastruktury Sportowej i przedstawiciele Wisły od miesięcy rozmawiają o nowej umowie, ale negocjacje idą jak po grudzie. W ubiegłym tygodniu podaliśmy informację, że dyrektor ZIS dał klubowi promesę, w której potwierdza, że będzie mógł rozpocząć sezon na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana.
– Otrzymaliśmy taki dokument i przesłaliśmy go do Polskiego Związku Piłki Nożnej – potwierdził Marek Hejmo, dyrektor biura prasowego Wisły.
Problem pojawił się później, bo zielonego światła na podpisanie umowy nie dał prezydent Jacek Majchrowski. Decyzję podjął po zasięgnięciu opinii prawników i skarbnika miasta. We wnioski licencyjnym Wisła nie wpisała stadionu rezerwowego.
Zgodnie z poprzednią umową Wisła powinna płacić rocznie za dzierżawę około 3 miliony złotych. Obecnie klub zalega prawie 6,5 miliona, a niedługo ZIS wystawi jej fakturę na kolejne 1,5 miliona.
O komentarz do decyzji miasta poprosiliśmy dwóch krakowskich radnych.
Jakub Seraczyn, klub radnych Prawo i Sprawiedliwość:
– Jestem bardzo zaskoczony i zaniepokojony decyzją prezydenta. W przypadku stadionu i Wisły jest problem, bo jeżeli kwotę za dzierżawę ustala się na podstawie kosztów jego budowy, to w tym przypadku zostały one astronomicznie wywindowane. Mam nadzieję, że decyzja władz miasta jest nerwową reakcją ze względu na brak komunikacji z klubem i sprawę uda się załatwić. Nie wyobrażam sobie, by Wisła miała rozgrywać mecze poza Krakowem.
Od początku tej inwestycji było sporo zaniedbań i Wisła jest niezadowolona, że musi być gościem na stadionie. Zgłaszają się do mnie osoby, które chcą wynająć pomieszczenia przy Reymonta. Kontaktują się z Wisłą, bo nie wiedzą, że stadionem zarządza miasto. Są więc odsyłani do urzędników, którzy mają pod swoją opieką większą liczbą obiektów i nie zawsze starają się, by to wydarzenie odbyło się przy Reymonta.
Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miast, klub Platformy Obywatelskiej:
– Kiedyś rzutem na taśmę ratowałem Wisłę, gdy trzeba było przekazać jej grunty, bo klub potrzebował wsparcia miasta. Sytuacja była na ostrzu noża i musieliśmy odsunąć w czasie spadek ostrza w jedną lub w drugą stronę.
W 2016 roku miasto poszło klubowi na rękę i podpisało porozumienia na zasadach zaakceptowanych przez Wisłę. Szybko się okazało, że dzierżawca przestał spłacać długi zgodnie z ustalonym harmonogramem. Miasto i Wisła w końcu powinny odpowiedzieć sobie na pytanie, jak rozwiązać ten problem. Pamiętajmy, że mowa o pieniądzach publicznych i urzędnicy są odpowiedzialni za swoje decyzje. Szacunek dla historii i dokonań Wisły musi być, ale należy stosować zasady obowiązujące przy finansach publicznych.
Jeżeli ktoś dzierżawi garaż i długo nie płaci, to co robi miasto? Odbiera mu go. W przypadku stadionu to nie jest jedyne rozwiązanie i trzeba szukać innych, lepszch. Ruch leży przede wszystkim po stronie Wisły, która w ostatnim czasie zatrudniała wielu nowych piłkarzy, zmieniała trenerów, a miastu nie była w stanie płacić. Gdzie jest problem?
Miasto nie może sobie pozwolić na łamanie zasad, bo uderzy to w konkretne osoby w mieście. To co najmniej naruszenie dyscypliny finansów, a może i działanie na szkodę. To są poważne potencjalne zarzuty.