Janusz Filipiak zawiedziony postępowaniem miasta. „To nie jest w porządku”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Główny udziałowiec Cracovii Comarch nie wykupi należących do miasta akcji klubu? Według prezesa Janusza Filipiaka urzędnicy wycofali się z wcześniejszych ustaleń dotyczących remontu stadionu i lodowiska, a on nie ma pieniędzy by, zapłacić za jedno i drugie.

Od początku roku informujemy, że Kraków chcą zbyć należący do gminy pakiet 33,64 proc. akcji klubu Cracovia za co najmniej 26,7 mln zł (cena nie może byc niższa, to decyzja radnych). Urzędnicy nie kryli, że zainteresowanie od dłuższego czasu wyraża tylko większościowy akcjonariusz, firma Comarch, która posiada 66,11 proc.

Po przygotowaniach magistrat ogłosił przetarg i czeka na oferty do 10 lipca. Janusz Filipiak ocenia, że szanse na udział w postępowaniu Comarchu są małe.

Sprzedaż akcji Cracovii. Filipiak komentuje

Dlaczego? – W hokeju i piłce nożnej mamy nadzór infrastrukturalny z PZHL i PZPN. Musimy wymienić bandy na lodowisku, bo te drewniane w żaden sposób nie spełniają nowoczesnych wymagań. Muszą to być bandy bardziej „miękkie”. PZHL nie ma wyjścia i nam to przedłuża, ale to trzeba zrobić – podkreśla.

O wyzwaniach na stadionie mówi Krzysztof Woźniak, dyrektor generalny klubu i p.o. kierownika lodowiska. – Przede wszystkim musimy wymienić murawę. Po zapoznaniu się ze stanem stadionu, poważnych napraw wymaga system nawodnienia, zbiornik. To są połączone rzeczy, które w sumie dają dosyć duże wydatki – zwraca uwagę.

Stadion Cracovii. Urzędnicy się wycofali?

Jeżeli chodzi o prawie 13-letni stadion Cracovii, słychać także o sypiącym się dachu i nieszczelności na trybunach. – Musimy wykonać prace, które są potrzebne do uzyskania licencji na grę w hokeja i piłkę. Według mnie to nie jest w porządku, bo to nie są nasze obiekty, tylko miasta, a my płacimy czynsz. Jak wynajmujesz komuś mieszkanie, musisz utrzymać go w stanie, który nadaje się do użytku – komentuje Filipiak.

– Powiem szczerze. Nie mam pieniędzy, by wydać 5 mln zł na remont stadionu i lodowiska, które nalezą do miasta, i jeszcze kupić akcje za 25 mln. Jak składaliśmy zainteresowanie kupnem, mieliśmy promesę od pana prezydenta i urzędów, że te inwestycje przeprowadzą. Teraz jednym pismem się wycofali – wskazuje prezes Comarchu i Cracovii.

Do sprawy będziemy wracać.

Cracovia wpadła w spiralę transferów

Z Filipiakiem porozmawialiśmy także o piłce. Trener Jacek Zieliński zapowiedział, że przed startem nowego sezonu do klubu nie będą transferowani zawodnicy. Ma to związek z nadzorem finansowym od komisji licencyjnej w PZPN. 72-milionowy dług, który elektryzuje kibiców, jest według prezesa długiem wewnętrznym grupy kapitałowej. – Te pieniądze już „poszły” i nas nie obciążają – wskazuje.

– Nie będzie [transferów], ale dlaczego [kibice] się martwią? Mam sprowadzić 19-letniego Węgra z West Ham United, który gra gdzieś w rezerwach? Jak będziemy takich brać, to nigdzie nie zajdziemy. My tu mamy Adama Wilka, rozmawiałem z nim, który wykazał się dobrą grą w minionym sezonie [wypożyczenie do Hutnika - przyp. red.] – tłumaczy i zapowiada zmiany.

– Polityka oszczędnościowa to jedno, ale wpadliśmy w spiralę transferów, gdzie przychodzi bardzo dużo zagranicznych zawodników. Jeden na pięciu się sprawdza, miliony „lecą”, a nasi nie dostają szansy. Po co mamy Rączną [ośrodek treningowy – przyp. red.], juniorów? – pyta.

Podkreśla, że trzonem drużyny pozostaną reprezentanci. Wraca także do minionego sezonu, który Pasy zakończyły na siódmym miejscu. – Oglądałem powtórki meczów z Widzewem i Pogonią. Gramy ładnie, ale zabrakło trochę szczęścia – ocenia.

Filipiak spotkał Haalanda

Niedawno w mediach społecznościowych Cracovii pojawiło się zdjęcie Filipiaka z piłkarzem Erlingiem Haalandem. Zdradza, że drogi jego oraz reprezentanta Norwegii i Manchesteru City (zwycięzcy ostatniej edycji Ligi Mistrzów) skrzyżowały się we Włoszech.

– Bardzo sympatyczny człowiek. Spotkałem go z całą ekipą na lotnisku w Mediolanie, łącznie chyba z dziesięć osób, które rozpoznały Cracovię dzięki Krzysztofowi Piątkowi – opowiada.