Kraków do wynajęcia

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Pojedyncze mieszkania trafiają w ręce firm, które wynajmują je turystom. W pełni wyposażone lokale mogą pomieścić kilka osób, dzięki czemu można uzyskać 300-400 zł za dobę. Tymczasem trudności mogą mieć poszukujący mieszkań na dłuższy czas, bowiem część już od lat zarezerwowana jest dla studentów. Z taką tezą nie zgadza się jednak ekspert od nieruchomości.

Władze Berlina w maju ostatecznie rozprawiły się z problemem wynajmowania mieszkań na krótki czas turystom. Zdaniem samorządowców takie praktyki psuły rynek, ponieważ ceny lokalów wzrastały.

Nie spodobało się to kilku posiadaczom takich mieszkań na krótkoterminowy wynajem, którzy zaskarżyli nowe prawo. Tamtejszy sąd administracyjny oddalił skargę, twierdząc, że celem zmian w prawie była walka z rosnącymi opłatami za wynajem lokali, których zaczynało w mieście brakować. Podkreślić należy, że w krajach zachodnioeuropejskich, m.in. w Niemczech, ludzie częściej zmieniają miejsca zamieszkania, a wynajem jest popularniejszy niż kupowanie nieruchomości.

Od maja właściciel nieruchomości może wynająć maksymalnie jeden pokój turystom. Jeśli złamie prawo i zostanie to udowodnione, grozi mu kara do 100 tys. euro.

W Krakowie wiele lokali jest zarezerwowanych dla studentów. Wiszące karteczki jasno określają, kto może skontaktować się w właścicielem w sprawie wynajmu. Od pewnego czasu do gry włączyły się firmy lub osoby prywatne, którym korzystniej jest wynająć mieszkanie na krótki okres i uzyskać większą sumę pieniędzy.

To nie jest jedyny powód, dla którego władze mogłyby się zastanowić nad wprowadzeniem nowego prawa. Szacuje się, że w Polsce deficyt mieszkaniowy wynosi od 1,5 do 2 mln lokali.  – Aby szybko wyeliminować deficyt mieszkaniowy w Polsce, należałoby budować około 300 tys. mieszkań rocznie – powiedział w czerwcu wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński.

Co wie miasto?

Urzędnicy wiedzą tyle, ile jest wpisane w ewidencji krakowskich obiektów noclegowych. – Przedsiębiorca przed podjęciem działalności mającej na celu świadczenie usług hotelarskich zobowiązany jest zgłosić obiekt (tzw. niekategoryzowany) do ewidencji. Zgłaszany obiekt musi spełniać minimalne wymagania określone w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki i Pracy –  przypomina Jan Machowski z krakowskiego magistratu.

I to tyle. Pracownicy Urzędu Miasta mogą skontrolować dane obiekty pod kątem przestrzegania prawa. Sprawdzają dokumentację, wyposażenie oraz zgodność stanu rzeczy z wnioskiem o wpis do ewidencji. A wpisy te kończą się na roku 2013.

„Zakaz to kuriozum”

Z tym, aby w jakikolwiek sposób regulować ten segment rynku nieruchomości nie zgadza się Piotr Krochmal, analityk i doradca rynku nieruchomości. – Nikt w Polsce na szczęście jeszcze nie wpadł na to, żeby zajmować się takimi regulacjami – mówi.

– Ten zakaz w Berlinie to jakieś kuriozum. Nie spotkałem się z tym. Pachnie mi to działaniem lobby hotelarzy. Nie rozumiem argumentacji sądu, gdyż jest tam rozwinięty rynek deweloperski i jeśli tylko jest popyt, to deweloperzy natychmiast uzupełnią braki na rynku – twierdzi Krochmal.

Przyniesie szkodę?

Ekspert przypomina, że Kraków jest miastem turystycznym, w którym działają firmy specjalizujące się w takim najmie.  – Nie jest to jakaś duża skala, więc jestem pewien, że w żaden sposób nie zaburzają one rynku mieszkań. Są natomiast jakąś alternatywą dla turystów, którzy nie lubią hoteli. Myślę, że taka regulacja przyniosłaby w Krakowie jedynie szkodę, gdyż uszczupliłaby ofertę turystyczną – mówi analityk.

Krochmal podkreśla również, że te mieszkania nie mają żadnego wpływu na rynek nieruchomości w Krakowie. – W tej chwili deweloperzy mają w ofercie ok. 10 tys. mieszkań, praktycznie w dowolnym rejonie miasta. Lokali na rynku nie brakuje. Na rynku wtórnym też istnieje bogata kilkutysięczna oferta. Kolejne, które trafiłyby na rynek (gdyby zakazano krótkoterminowego najmu), nie wpłynęłyby w jakikolwiek sposób na ich ceny – tłumaczy.

– Poza tym nie sądzę, żeby właściciele chcieli się ich pozbywać. Prędzej szukaliby chętnych na wynajem długoterminowy. W końcu kupili te mieszkania jako inwestycję - podsumowuje Piotr Krochmal.

Delikatny temat 

– Ten temat jest skomplikowany – mówi radny Aleksander Miszalski. –  Widać tutaj konflikt interesów między tymi, którzy chcą wynajmować mieszkania po niewygórowanych cenach a tymi, którzy właśnie w ten sposób zarabiają na życie – twierdzi.

– W Krakowie można się zastanowić, jak działać, aby utrzymać część lokali dla mieszkańców, bez brutalnej ingerencji w wolny rynek. Ważne jest również sprawdzanie, czy dane lokale są pod mieszkalnictwo czy pod usługi – mówi radny.

– Na początek powinniśmy również określić, jaki jest rynek tego typu usług. Szacuję, że to 15-25% branży noclegowej. I jednoznaczny zakaz, taki ja w Berlinie, zabiłby większość z nich – zaznacza Miszalski.

News will be here