Mikołaj Biegański odejdzie z Wisły. Był pierwszym bramkarzem, ale potem jego notowania spadły

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W zimowym okresie przygotowawczym Wisła nie zatrudni wielu nowych piłkarzy, ale próbuje też pozbyć się tych, z którymi nie wiąże przyszłości. Jako pierwszy szeregi 13-krotnego mistrza Polski może opuścić Mikołaj Biegański. Będzie to dobre rozwiązanie i dla zawodnika, i dla klubu.

W sobotę 20 stycznia podopieczni trenera Alberta Rude wylecą na zgrupowanie do Turcji. Do samolotu nie wsiądzie Mikołaj Biegański, ponieważ Biała Gwiazda poinformowała, że 22-latek uzgadnia warunki kontraktu z potencjalnym nowym klubem. Umowa Wisły z bramkarzem obowiązuje do 30 czerwca 2025 roku, więc w grę wchodzi transfer lub wypożyczenie.

Mikołaj Biegański odchodzi z Wisły Kraków

Decyzja o odejściu Biegańskiego wydaje się być najlepszym rozwiązaniem dla obu stron. Zawodnik przyszedł do klubu w 2021 roku, ze sporym doświadczeniem w II lidze, z której awansował do wyższej ze Skrą Częstochowa. W ekstraklasie rozegrał dla Białej Gwiazdy 19 meczów (debiutował 31 lipca 2021 roku przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza). Po spadku był podstawowy bramkarzem. Na zapleczu elity uzbierał 30 występów, zagrał także w przegranym półfinale baraży z Puszczą Niepołomice. Kibice mieli do niego uwagi, że najczęściej gra poprawnie, ale nie zdarzają mu się mecze, w których daje drużynie coś więcej. W przerwie zimowej poprzedniego sezonu przegrał rywalizację z Kamilem Brodą, ale bronił na wiosnę, bo jego konkurent miał pecha. Krakowianin najpierw odniósł kontuzję kolana, a potem przyplątała się jeszcze bolesna kolka nerkowa.

Z bramkarza numer jeden stał się trzecim

W tym sezonie Biegański ani razu nie dostał szansy na boiskach I ligi. W większości spotkań wystąpił pozyskany latem Hiszpan Alvaro Raton, a po odejściu trenera Radosława Sobolewskiego między słupki wskoczył Broda. Biegański często nie mieścił się nawet na ławce pierwszej drużyny i jedyne oficjalne występy notował w czwartoligowych rezerwach.

22-latek ma specyficzny charakter, jest człowiekiem dość zamkniętym w sobie. Nie zawsze dobrze odnajdywał się w szatni, odmawiał dłuższych wywiadów dziennikarzom, więc w końcu przestali prosić. Nie było u niego widać, by grą w drugiej drużynie próbował udowodnić, że nie należy mu się pozycja trzeciego bramkarza. Zupełnie inaczej w opinii trenerów do spotkań w rezerwach podchodził Broda, który traktował je jak trampolinę do pierwszej drużyny.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej