Pieniądze to nie wszystko. Wieczysta będzie mieć piątego trenera w niespełna rok

Wojciech Łobodziński zakończy pracę w Wieczystej po trzech miesiącach fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Zamiast trzeciego awansu z rzędu – duże rozczarowanie. Budowana za duże pieniądze Wieczysta Kraków utknęła w III lidze i sezon zakończy na drugim lub trzecim miejscu. Słabej końcówki nie osłodzi nawet wtorkowe zwycięstwo 5:0 w finale wojewódzkiego Pucharu Polski.

Nieco przykurzone, ale wciąż budzące respekt nazwiska, ekstraklasowe warunki przygotowań, kilkudziesięciotysięczne pensje. Na papierze Wieczysta Kraków miała „zjeść” kolejnych rywali i zrobić kolejny krok w stronę I ligi. Utknęła w III, z której o awans zdecydowanie najtrudniej, i gdzie zaczyna się profesjonalna gra.

Początek problemów

Wieczysta świętuje w Niecieczy. Fot. Mateusz Kaleta
Wieczysta świętuje w Niecieczy. Fot. Mateusz Kaleta

Przed rokiem Żółto-czarni świętowali awans po dwumeczu barażowym z rezerwami Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Założyli okolicznościowe koszulki z napisem: „Zadanie wykonane. III liga to dopiero początek”. Okazało się, że czwarty poziom, mimo kolejnych głośnych wzmocnień, okazał się początkiem... problemów. Wcześniej piłkarze sprowadzeni pod Wawel z różnych stron Polski i Europy mogli traktować rywali jak powietrze. Choć byli na boisku obok nich, bardzo rzadko potrafili im się przeciwstawić. W klasie okręgowej wygrali wszystkie 28 meczów, strzelili 216 goli, stracili 8. W IV lidze było tylko nieco trudniej – 1 porażka, 9 straconych punktów, bilans goli 163:19. W barażach z Bruk-Betem też poszło gładko: 4:0 u siebie i 3:0 na wyjeździe.

W IV lidze drużynę prowadził Franciszek Smuda i z nim na ławce rozpoczęła kolejny sezon. Były selekcjoner szybko pożegnał się ze stanowiskiem. Piłkarze nie wyglądali na dobrze przygotowanych fizycznie, odstawali od wybieganych rywali i w pięciu meczach wywalczyli osiem punktów. Wojciech Kwiecień nie tak wyobrażał sobie początek na trzecioligowych boiskach i pożegnał 74-latka.

Marzec dotrwał do marca

Tymczasowym szkoleniowcem został Rafał Jędrszczyk, pod którego wodzą drużyna odpadła z 1/32 Pucharu Polski i wygrała na wyjeździe z Lublinianką Lublin. Wkrótce do pokoju trenera przy ulicy Chałupnika zawitał Dariusz Marzec, który miał za sobą m.in. awans do ekstraklasy ze Stalą Mielec i finał Pucharu Polski z pierwszoligową Arką Gdynia. Na koniec roku drużyna zajmowała trzecie miejsce ze stratą trzech punktów do pierwszego ŁKS-u Łagów.

Przed startem rundy wiosennej lider wycofał się z rozgrywek z powodu problemów finansowych. Wszystkie okoliczności sprzyjały beniaminkowi z Krakowa, wydawało się, że jest na autostradzie do II ligi. W rundzie rewanżowej Żółto-czarni awansowali na pierwsze miejsce, jednak Marzec zakończył pracę zaledwie po trzech kolejkach rozegranych 2023 roku. O zwolnieniu przesądził nieprzekonujący styl i wyjazdowa porażka z Sokołem Sieniewa.

Miłe złego początki

25 marca zespół prowadził czwarty trener – były reprezentant i mistrz Polski, ojciec awansu do ekstraklasy Miedzy Legnica – Wojciech Łobodziński. Początek nie zwiastował katastrofy, czyli kolejnego sezonu w III lidze. W siedmiu meczach piłkarze zdobyli 19 na 21 punktów. Pierwsze oznaki kryzysu zobaczyliśmy w starciu ze spadkowiczem Wisłą Sandomierz (remis na wyjeździe). Następnie przyszły porażki z Wisłoką Dębica (pierwsza domowa porażka od czerwca 2019), remis z Koroną II Kielce, porażka z Avią Świdnik. Po nieudanym maju, czerwiec rozpoczął się od wygranej z Czarnymi Połaniec, a w ubiegły weekend przyszła kolejna porażka z Podhalem Nowy Targ.

Stal Stalowa Wola, prowadzona przez Ireneusza Pietrzykowskiego, który jesienią pracował w Łagowie, długo nie potrafiła wykorzystać potknięć rywala w walce o awans. Taki stan nie trwał wiecznie i w końcu Stalówka przypieczętowała powrót na szczebel centralny. Do rozegrania została jedna kolejka, ale piłkarze Wieczystej nie wybiegną już na boisku. Otrzymają trzy punkty w ramach walkoweru za nieodbyte spotkanie z ŁKS-em. Krakowianie zajmują trzecie miejsce i pozostaną na nim, jeżeli ostatni mecz wygra Avia Świdnik.

Pieniądze to nie wszystko

Kapitan drużyny Sławomir Peszko, który z powodu problemów zdrowotnych nie grał od września i ogłosił zakończenie kariery, tłumaczył niepowodzenia w programie Kanału Sportowego.

– Przegraliśmy ten awans na własne życzenie i przegraliśmy w tej lidze sami ze sobą. Nie było w tej lidze tak dobrej drużyny, żeby nas pokonała. Umiejętnościami jednak nie da się wygrać w tej lidze, trzeba trochę biegać. To jest wielka porażka i wstyd – stwierdził.

Tłumaczenie Peszki, że w dyscyplinie piłka nożna trzeba „trochę biegać” i dlatego jego i kolegów umiejętności nie wystarczyły, nie przekonują. Dobrze skaczący na nartach mógłby się bronić, że słabo idzie mu w kombinacji norweskiej, ponieważ musi jeszcze biegać na nartach. Podobnie w biathlonie – nie będzie się mistrzem, jeżeli nie połączy się wysiłku fizycznego z celnym strzelaniem.

Umiejętności, o których mówił odchodzący z Wieczystej były reprezentant Polski, wystarczały na zespoły z okręgówki i IV ligi. Tam rywale nie dość, że byli ograniczeni technicznie, to piłkę traktowali hobbystycznie. Skupiali się na pracy czy nauce, a na boisko wybiegali z pasji i chęci oderwania się od codziennych obowiązków. Trenująca regularnie krakowska drużyna, ze składem osobowym bardzo przerastającym poziom, jeżdżąca na zagraniczne zgrupowania, „bawiła” się z amatorami.

Gdy przyszło im się mierzyć z profesjonalistami – dbającymi o siebie, trenującymi kilka razy w tygodniu, piłkarzami wypożyczonymi z wyższych lig – pojawiły się schody. Prawdą jest, że trenerzy Wieczystej zmagali się z plagą kontuzji. W klubie musieli zdawać sobie sprawę, że w przypadku zawodników 30-letnich i starszych, którzy mają w nogach wiele sezonów, ryzyko urazów jest większe.

Co dalej?

Wieczysta ostatni mecz rozegrała we wtorek 13 czerwca w Zabierzowie. W finale Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim zwyciężył klub LKS Spójni Osiek-Zimnodół-Zawada (okręgówka). Stanowisko straci trener Łobodziński, który podpisał umowę do końca sezonu, z opcją przedłużenia w przypadku awansu, którego nie osiągnął. W Krakowie mówi się, że jego następcą zostanie Maciej Musiał, który przez dwa ostatnie lata pracował w Garbarni Kraków (w tym sezonie nie utrzymał jej w II lidze). Pisało o tym niedawno TVP Sport. 46-latek miał ofertę pracy w Wieczystej po odejściu Smudy, ale wówczas zdecydował się na pozostanie w zespole Brązowych.

Zmian będzie więcej, bo nowego kontraktu nie podpisze Radosław Majewski, a części piłkarzy kończącą się umowy i wypożyczenia. Na razie klub poinformował o jednym nowym zawodniku – na dwa lata związał się z nim 32-letni Michał Fidziukiewicz, który dobrze radził sobie w II i III lidze.