Pierwsza wpadka Wisły. Drużyna Sobolewskiego straciła punkty

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Górnik Łęczna zremisował z Wisłą Kraków 2:2 w spotkaniu 1. kolejki I ligi. Z bardzo dobrej strony pokazał się Goku, jednak w końcówce krakowianie na własne życzenie (jak w wielu meczach rundy wiosennej) oddali rywalom punkty i nie wygrali.

Z jakimi nadziejami Wiślacy jechali na Lubelszczyznę. Trener Radosław Sobolewski mówił, że chciałby widzieć zespół grający tak samo jak wiosną, ale skuteczniejszy i unikający strat prostych goli. Optycznie krakowianie przez większość meczu sprawiali lepsze wrażenie, ale dwóch innych ważnych punktów nie udało się zrealizować. Kibice są bardzo źli. Po pierwszym występie, który oczywiście niczego nie przesądza, Sobolewskiemu tylko przybyło przeciwników.

Od 1:0 do 2:1

Szkoleniowiec nie zaskoczył wyborem składu. Wystawił wszystkich najlepszych i zdrowych zawodników. Drużyna z zaledwie trzema Polakami (w drugiej połowie jednocześnie grało pięciu) prezentowała wyższą kulturę gry i raz po raz przenosiła się pod bramkę Macieja Gostomskiego. Miała przewagę, jednak stojący między słupkami Maciej Gostomski nie uwijał się jak w ukropie.

W 28. minucie gospodarze niespodziewanie objęli prowadzenie, a Alvaro Raton, nowy bramkarz Białej Gwiazdy, puścił pierwszego gola odkąd trafił do pierwszoligowca. W sparingach zachował czyste konto, za w sobotę zaskoczył go perfekcyjnie wykonany (pytanie, czy zamierzony?) centrostrzał Miłosza Kozaka spod linii bocznej. Nim piłka całym obwodem znalazła się w bramce, odbiła się od dwóch słupków. Goście byli w szoku, ale dobrze zareagowali. Jeszcze przed przerwą Angel Rodado urwał się Jonathanowi de Amo, podbiegł z piłką bliżej środka i uruchomił Goku. Następca Luisa Fernandeza ze spokojem przedryblował rywali i wykończył hiszpańską akcję dobrym strzałem.

Po przerwie stuprocentową okazję zmarnował Miki Villar, ale niedługo później się zrehabilitował. Znów błysnął Goku. Jakby od niechcenia, ale niezwykle dokładnie zagrał do Jesusa Alfaro, który skierował piłkę w pole karne. Strzał Rodado zablokował były Wiślak – Lukas Klemenz – jednak nadbiegający niepilnowany Villar dopełnił dzieła.

Górmik Łęczna – Wisła Kraków 2:2. Relacja z meczu

Wisła prowadziła, w słupek uderzył rezerwowy Szymon Sobczak. Górnik szukał swoich szans po stałych fragmentach i po jednym z rzutów rożnych dopiął swego w 86. minucie. Obrona zaspała (choć w nowym sezonie miało być inaczej), Raton instynktownie obronił uderzenie głową Karola Podlińskiego z sześciu metrów, jednak niepilnowany był też Adam Deja i trafił z bliska. Remis nie satysfakcjonował krakowian, ale mogli to spotkanie także przegrać. Oficjalny debiut zaliczył w Wiśle każdy z ośmiu pozyskanych latem zawodników. Debiut słodko-gorzki.

W doliczonym czasie de Amo na środku boiska powalił Goku i obejrzał żółtą kartkę. To nie był zwykły faul taktyczny, więc Wiślacy stanęli w obronie kolegi. Piłkarze skoczyli sobie do gardeł i zapanował chaos, posypały się kolejne napomnienia. W tym spotkaniu były cztery gole i dziewięć kartek dla zawodników.

30 lipca  Wisła zagra na wyjeździe z Polonią Warszawa.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 2:2 (1:1)

Bramki: Kozak (28.), Deja (86.) – Goku (39.), Villar ( 50.).

Górnik:
Gostomski – Zbozień, Klemenz, de Amo, Dziwniel (66. Grabowski) – Kozak, Kryeziu, Deja, Łukasiak (55. Janaszek), Gąska (66. Żyra) – Roginić (65. Podliński).  

Wisła: Raton – Jaroch (72. Szot), Łasicki, Satrustegui, Junca – Duda (85. Gogół), Basha (63. Olejarka) – Villar, Goku, Alfaro (72. Baena) – Rodado (72. Sobczak).

Żółte kartki: de Amo, Kozak, Gostomski – Łasicki, Tachi (jako rezerwowy), Junca, Goku, Villar, Olejarka.

Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze).


News will be here

Aktualności

Pokaż więcej