Piłkarze rozgromili Legię, ale koszmary wróciły na Reymonta

Wisła - Legia 4:0 fot. KP

Piłkarze Wisły zdali egzamin i po prawie sześciu latach pokonali u siebie Legię 4:0. Tego nie można niestety powiedzieć o części trybun. Normalność trwała bardzo krótko.

– Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony, bo spotkanie pokaże również TVP2 – mówił w wywiadzie dla LoveKraków.pl Rafał Wisłocki, prezes Wisły Kraków. Po meczu uczucia są mieszane. 

Piłkarze poszli za ciosem i wygrali trzeci mecz z rzędu, dzięki czemu mają duże szanse na grupę mistrzowską, bo po efektownym zwycięstwie wrócili do górnej ósemki. Białej Gwiazdy nie powstrzymał jej były bramkarz Radosław Cierzniak i obrońca Paweł Stolarski (został zmieniony przed przerwą, bo trener Legii przy 0:2 wpuścił drugiego napastnika). Z Marcinem Wasilewskim i Maciejem Sadlokiem walczył Carlitos, w ubiegłym sezonie król strzelców w koszulce z białą gwiazdą. Czasem ich oszukał, ale wtedy na posterunku był Mateusz Lis.

Komplet punktów dały gospodarzom m.in. bramki Sławomira Peszki (dobił uderzenie Krzysztofa Drzazgi) i Jakuba Błaszczykowskiego z rzutu karnego (ręką zagrywał Luis Rocha) do przerwy. Z rzutu wolnego próbował odpowiedzieć Carlitos, ale bezskutecznie. Perfekcyjnie ze stojącej piłki kopnął za to Rafał Pietrzak i już po zmianie stron trafił na 3:0.

Goście byli rozbici ale wiślakom było mało. Czwartego gola po długim podaniu Sadloka dołożył Marko Kolar. Chwilę po uderzeniu Chorwat wyściskał się ze stojącym za bramką prezesem Wisłockim. Legia padła przy Reymonta po raz pierwszy od prawie sześciu lat. Ricardo Sa Pinto nie czekał na ostatni gwizdek, by pogratulować Maciejowi Stolarczykowi. W doliczonym czasie przeszedł kilkadziesiąt metrów i uścinął mu dłoń.

Rekord, race, "Wisła Sharks"

Bilety na ten mecz skończyły się kilka dni wcześniej i stadion był wypełniony prawie do ostatniego miejsca. Klub podał, że przyszło 33 tysiące widzów, co jest najlepszą frekwencją w ekstraklasie w tym sezonie. Niestety, nie wszyscy kibice dobrze zrozumieli słowa prezesa o pokazaniu się z jak najlepszej strony.

Wśród flag, które po raz pierwszy w tym roku zostały przyniesione na trybunę C, wisiała również ta z napisem „Wisła Sharks”. Przez kilkadziesiąt minut na dole sektora można też było zobaczyć białą płachtę z przekreślonym napisem LGBT i hasłem „Wisła przeciwko pedalstwu”. Płachta ta zniknęła z sektora w 31. minucie.

Kilka minut po przerwie pseudokibice odpalili kilkadziesiąt rac i sędzia Bartosz Frankowski na chwilę musiał przerwać mecz.

Ten „popis” może Wisłę sporo kosztować. Po derbach klub został ukarany 20 tysiącami grzywny oraz zamknięciem sektora C na jeden mecz w zawieszeniu na jedno spotkanie. Komisja Ligi może odwiesić tę karę. Kolejne spotkanie podopieczni Macieja Stolarczyka rozegrają u siebie w sobotę z Piastem Gliwice. Wcześniej, w środę, będą walczyć o punkty w Sosnowcu.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 4:0 (2:0)

Bramki:
Peszko (5.), Błaszczykowski (40., karny), Pietrzak (73.), Kolar (82.).

Wisła: Lis - Burliga, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Basha, Savicević - Błaszczykowski (Plewka), Drzazga (88. Wojtkowski), Peszko (83. Boguski) - Kolar.

Legia: Cierzaniak - Stolarski (42. Kulenović), Jędrzejczyk, Wieteska, Rocha - Antolić, Martins - Vesović, Szymański, Medeiros  (77. Hamalainen)- Carlitos (77. Kucharczyk).

Żółta kartka: Jędrzejczyk.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).