Trener Probierz wskazał winnego: Powinien pójść na kurs sędziowski

Kamil Pestka, trzeci od lewej fot. Justyna Kamińska / LoveKraków.pl

W starciu z ekipą z dołu tabeli Cracovia się nie popisała. W Niecieczy krakowianie nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę, a rywal zaaplikował im aż dwie, przez co sytuacja Pasów w tabeli w kontekście walki o górną ósemkę mocno się skomplikowała.

Cracovia w Niecieczy rozegrała bardzo słabe zawody. – Nie oddaliśmy celnego strzału, więc nie mieliśmy prawa liczyć na punkty. Musimy to spotkanie potraktować jako bolesną wpadkę, po której nasza sytuacja w tabeli nie zależy już tylko od nas. Nie potrafiliśmy uspokoić gry ani przenieść ciężaru. Byliśmy za mało agresywni, dlatego przegraliśmy zasłużenie – podsumował spotkanie na pomeczowej konferencji prasowej trener Pasów Michał Probierz.

– Mecz w całej otoczce był bardzo słaby - boisko w katastrofalnym stanie, kopanina z obu stron. Mecz z kategorii tych, gdzie ktoś zdobędzie bramkę i otworzy się wynik – ocenił.

Winny

Nie najlepszy występ zaliczył młody zawodnik Pasów Kamil Pestka. – Wiedziałem, że Bruk-Bet to silny w ofensywie zespół, dlatego zależało mi, by zagrał Michał Siplak, ale tu mogę podziękować jedynie trenerowi słowackiej kadry – zaznaczył z przekąsem szkoleniowiec Cracovii.

– Kamil nie radził sobie z Romanem Gergelem, ani z Szymonem Pawłowskim. Jest młody i musi się uczyć, ale jeśli w takim momencie podnosi rękę, staje i pokazuje, że piłka wyszła na aut, to powinien pójść na kurs sędziowski – skomentował, nie kryjąc złości sytuację, po której padł gol dla gospodarzy trener Probierz. – Gdyby przegrał pojedynek, nie miałbym pretensji. Karygodne było to, że w tym wieku wziął się za sędziowanie – dodał.

Kontuzjowany

W pierwszej połowie boisko z powodu urazu opuścił Damian Dąbrowski. – Oby się nie potwierdziły najgorsze podejrzenia, ale wszystko wskazuje na to, że ma zerwane więzadła w drugiej nodze. Taki jest niestety sport, dlatego musimy go wspierać w tym trudnym momencie – ubolewał szkoleniowiec.

Walka do końca

Cracovia nie miała argumentów, które choć na chwilę przechyliłyby szalę zwycięstwa na jej stronę. – Chcieliśmy wygrać, ale nasza gra zwłaszcza w pierwszej połowie nie była dobra. Próbowaliśmy poprawić naszą grę w drugiej części meczu, ale straciliśmy jedną, a potem drugą bramkę. Brakowało nam stałych fragmentów, które do tej pory dobrze nam wychodziły. Boisko nie było idealne, ale jeśli chcemy grać w górnej ósemce, to takie mecze musimy wygrywać. Teraz już nie wszystko zależy od nas, nie braliśmy pod uwagę porażki, ale musimy walczyć do końca – powiedział przed klubową kamerą bramkarz Cracovii Michal Pesković.