Wisła Kraków. Szymon Sobczak, super rezerwowy, czuje niedosyt. „Koniec, kropka”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Trafieniu Szymona Sobczaka Wisła Kraków zawdzięcza remis w Gdyni, gdzie jego zespołowi długo nie szło. Napastnik strzelił w I lidze sześć goli, z czego trzy jako zmiennik.
Biała Gwiazda jechała nad morze z myślą o wygranej, by zbliżyć się do pierwszej dwójki i zwiększyć szansę na dogonienie zespołów, które w tym momencie są najbliżej bezpośredniego awansu do ekstraklasy. Cel nie został zrealizowany, ale patrząc na przebieg spotkania, krakowianie powinni szanować punkt. W pierwszej połowie piłkarze Alberta Rude grali bardzo źle i zasłużenie przegrywali 0:1, a mogli wyżej. Po przerwie prezentowali się lepiej i oddali jeden celny strzał, który przyniósł im gola. Po ładnej akcji drużyny z kilku metrów trafił Szymon Sobczak, który w krakowskim zespole głównie jest rezerwowym.

Szymon Sobczak strzela co 100 minut

32-letni zawodnik nie ukrywa, że chciałby grać więcej. Nie jest jednak typem sportowca, który obraża się na trenerów i stroi fochy, ale stara się walczyć i wykorzystywać nawet najmniejszą szansę. Dla Białej Gwiazdy jest bardzo pożyteczny. To on zdobył gola, który dał drużynie awans do półfinału Pucharu Polski, ma także sześć trafień w lidze. Jest bardzo efektywny, bo wpisuje się na listę strzelców co około 100 minut. A trzeba dodać, że w tym sezonie zanotował jeszcze cztery asysty.

Sobczaka można nazwać super rezerwowym, bo połowę bramek zdobył, gdy wchodził na boisko z ławki. Strzelanie dla Wisły zaczął w 2. kolejce przeciwko Polonii Warszawa, kiedy na stadionie przy Konwiktorskiej popisał się uderzeniem z rzutu wolnego. Na kolejnego gola czekał prawie trzy miesiące i można powiedzieć, że był przełomowy, bo potem zaczął regularnie trafiać do siatki. Jako zmiennik strzelał jeszcze przeciwko Resovii i w ubiegły piątek w Gdyni.

Arka Gdynia – Wisła Kraków. Gościom należał się rzut karny?

Bramkarza Arki pokonał w minutę po zameldowaniu się na murawie, był autorem pierwszego celnego uderzenia gości. – Ważne, że pierwszy znalazł drogę do bramki, co cieszy chyba wszystkich w Krakowie. Mnie cieszy, bo szukamy sytuacji, trenujemy mocno wykańczanie akcji, strzały w światło bramki – powiedział Sobczak w rozmowie z oficjalną stroną klubu.

Pod koniec meczu napastnik miał drugą okazję na pokonanie bramkarza. Niemal identyczną, także po zagraniu z lewej strony. Był naciskany przez obrońcę i przestrzelił. – Czuję jednak mimo wszystko niedosyt, jeśli chodzi o tę drugą sytuację, gdy mógł być rzut karny. Oczywiście to, jak mnie powstrzymywał obrońca, było decydujące, bo inaczej przynajmniej bramkarz musiałby się wykazać, a tak piłka została przeniesiona nad poprzeczką. Czuję rozczarowanie, bo już w meczu z Widzewem po trzech interwencjach na mnie można było pokazać przynajmniej jedną „jedenastkę” – uważa Sobczak.

– Teraz znowu taka sytuacja. Nie chcę tego tematu w tym momencie pompować, ale skoro jest VAR, to niech on sprzyja sędziom. W takiej sytuacji oni to powinni po prostu dokładnie sprawdzić. Dodam tylko, że z Martinem Dobrotką wymieniliśmy się opiniami, bo znamy się z boiska i wyglądało to tak, że na początku była między nami twarda walka o pozycję, bo napastnik szuka dogodnej sytuacji. Kluczowe w mojej ocenie było to, że w momencie oddawania strzału byłem już przed obrońcą i to właśnie powinno być decydujące. Skoro był kontakt, to po prostu należała nam się jedenastka. Koniec, kropka – dodał gracz Białej Gwiazdy.

REKLAMA
REKLAMA