Wiśle brakuje centymetrów. Trener tłumaczy tym niektóre problemy, ale to m.in. on zbudował taki zespół

Alan Uryga (w czerwonej koszulce) jest jednym z najwyższych zawodników Białej Gwiazdy fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W piątek rano piłkarze Białej Gwiazdy pojechali na mecz z Motorem Lublin. Start spotkania w sobotę o godzinie 17:30, po raz kolejny nie zobaczy go zorganizowana grupa kibiców Wisły.

Autokar z zawodnikami i trenerami wyjechał na piąty wyjazd w tym sezonie, dzień przed spotkaniem. Po przyjeździe krakowianie zaplanowali trening na obiekcie Lublinianki. 

Sytuacja Wisły w tabeli I ligi nie jest dobra. 11. miejsce nie przynosi chluby, ale ważniejszy jest dystans dzielący ją od strefy barażowej i dwóch pierwszych miejsc gwarantujących bezpośredni awans do ekstraklasy. Podopieczni Radosława Sobolewskiego mają odpowiednio cztery i siedem punktów straty.

– Początek sezonu nie jest taki, jak sobie wymarzyliśmy, jak planowaliśmy. Największym obciążeniem są remisy u siebie w takich meczach, jak ze Stalą Rzeszów czy ostatnio z Chrobrym Głogów. Stwarzamy sytuacje, a wskaźniki pokazują, że jakościowo są one bardzo dobre. Mówi o tym expected goald [gole oczekiwane – przyp. red.], ale brakuje nam skuteczności, spokoju w samej końcówce, w momencie finalizacji. Jeśli tylko ten element poprawimy i zagramy skutecznie jak z Arką Gdynia, to sytuacja się odmieni w bardzo prosty sposób – mówi szkoleniowiec. 

Wisła Kraków ma niską drużynę

W ostatnim spotkaniu Wisła straciła gola po stałym fragmencie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, gola głową strzelił Mikołaj Lebedyński. Pod bramką przeciwnika jej piłkarze rzadko wykorzystują takie momety. Wykonuje wiele rzutów rożnych, ale ostatnio na gole zamieniła tylko dwa, przeciwko Arce.

– Nie ma co kryć, że mamy jeden z najniższych, o ile nie najniższy zespół w lidze. Centymetry podnieśli nam Marc Carbo i Alan Uryga, ale niestety zespół mamy bardzo niski. Jeśli ktoś śledzi uważnie mecze, to wie, że stosujemy różne systemy bronienia, by zaskakiwać rywali. Próbujemy różnych rozwiązań, by nie tracić bramek. I tak naprawdę to nam się udaje, bo pomimo niskiego wztostu, w ósmej kolejce straciliśmy dopiero trzecią bramkę po stałym fragmencie. Wcześniej miało to miejsce w drugiej kolejce – tłumaczy Sobolewski.

W Wiśle rzeczywiście nie ma wielu rosłych piłkarzy, ale nikt nie zabraniał jej zbudować wyższej kadry. Domyślamy się, że zrobiono to celowo, opierając grę na dużej liczbie podań i grze kombinacyjnej, do której preferowani są niżsi zawodnicy. Według trenera zespołowi przypięto łatkę, że traci dużo bramek po stałych fragmentach, ale z tymi opiniami nie do końca się zgadza. 

– Poprzez rozwiązania systemowe wychodzimy się z opresji, ale brakuje nam centymetrów, co też widać w ofensywie. Brakuje nam precyzyjnego dogrania, timingu. Próbujemy różnych rozwiązań, by zagrozić rywalowi: krótkiej gry, strzału bezpośrednio do bramki, co udało się z Arką – uważa.

Drobne błędy wielkiej wagi

W grze Białej Gwiazdy w oczy rzucają się jeszcze chwile niefrasobliwości, które wykorzystują przeciwnicy. W dwóch ostatnich spotkaniach pomogli rywalom strzelić dwa gole. W Legnicy David Junca źle wyrzucił piłkę z autu, Miedź ją przejęła i wyprowadziła skuteczny kontratak. Z Chrobrym Alvaro Raton źle przyjął piłkę i sprezentował gościom rzut rożny, przy który Lebedyńskiego źle krył Angel Rodado. To są detale, przez które krakowianom „uciekają” punkty.

– Cały czas rozmawiamy o tym z zespołem. Małe rzeczy, brak koncentracji, zbyt późne podjęcie decyzji kosztują nas bardzo dużo. Pojawia się frustracja, krytyka i to się napędza w złą stronę. Nie chcę mówić, że piłkarze powinni być bardziej zdeterminowani, bo wychodzą na boisko dobrze nastawieni, ale muszą zwracać uwagę na te małe rzeczy – mówi Sobolewski.

Motor Lublin najlepszym beniaminkiem I ligi

W sobotę Wisła zagra z Motorem, który na razie jest najlepszym z beniaminków. Podopieczni Goncalo Feio, który w przeszłości pracował w akademii krakowskiego klubu i był asystentem pierwszego trenera, zdobyli sześć punktów więcej i zajmują czwarte miejsce. Ostatnio na wyjeździe ulegli 0:2 GKS-owi Tychy.

– Motor gra swoją piłkę, imponuje regularnością. Mają ciekawe rozwiązania przy wysokim pressingu i niskiej obronie. Widać systemowe rzeczy, które są powtarzane – opisuje przeciwnika.

– Na pewien sposób obrony jest sposób atakowania i pytaniem pozostaje to, czy te niewygodne dla nich momenty będziemy potrafili wykorzystać. Zespół bardzo dobrze wszedł w ligę, zaakcentował swój pobyt tutaj. Do tej pory gra niesamowicie skutecznie i na to musimy uważać. Zwłaszcza u siebie będzie grał do końca. Z drugiej strony przykład ich ostatniego meczu z Tychami pokazuje, że jak druga strona zagra skutecznie, to można znaleźć sposób na Motor – dodaje Sobolewski.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej