Wisła pokonała Resovię 4:1 w meczu 12. kolejki I ligi. W pierwszej połowie dwa razy trafił Bartosz Jaroch, ale dopiero jego druga próba została zaliczona przez sędziów. Po przerwie bramki dla gospodarzy zdobyli Angel Rodado, Szymon Sobczak i Miki Villar.
Biała Gwiazda po raz pierwszy w tym sezonie wygrała dwa ligowe spotkania z rzędu.
Do dwóch razy sztuka
Krakowianie mocno nacisnęli rywali, ale tego można się było spodziewać. Szybko strzelony gol na pewno ułatwiłbym im zadanie i w 8. minucie kibice fetowali bramkę Bartosza Jarocha, jednak jego trafienie nie zostało uznane. Słusznie, bo prawy obrońca był na pozycji spalonej, a jako ostatni dotknął piłkę po uderzeniu Angela Baeny. 11 minut później nie było już żadnych wątpliwości i Jaroch mógł się cieszyć z trafienia z dystansu po ładnej akcji i wycofaniu przed pole karne przez Jesusa Alfaro. Defensorzy Resovii nie zdążyli z ofiarną interwencją, a piłka była na tyle mocno uderzona, że przełamała palce Branislava Pindrocha.
Goście rzadko większą liczbą zawodników przekraczali połowę. Niezły moment mieli po około pół godzinie gry i od razu mogli wyrównać. Sprzed „szesnastki” strzelił Marcin Urynowicz, piłka odbiła się od Josepha Colleya, jednak nie zaskoczyła Alvaro Ratona, który popisał się refleksem. W ostatnim kwadransie mecz stał się otwarty, Resovia nie broniła tak nisko, a Wisła dawała jej „tlen” stratami.
Podopieczni Radosława Sobolewskiego przed przerwą i tuż po niej mieli też szanse na podwyższenie prowadzenia, brakowało jednak dobrego wykończenia (błędy techniczne, złe podania, poślizgnięcia w kluczowych momentach). Odpowiednie tempo i precyzja przyszły w 55. minucie, gdy Angel Rodado nabiegł na piłkę dośrodkowaną z lewej strony przez Dawida Szota i uderzył głową.
Końcówka z golami. Rodado nie wykorzystał karnego
Były w tym meczu momenty, gdy Wisła dała się nieco wyszumieć zespołowi Mirosława Hajdy, ale ogólnie była zdecydowanie lepsza. W 75. minucie znakomitej okazji nie wykorzystał Rodado – z rzutu karnego po faulu Pindrocha na Mikim Villarze trafił w słupek. Chwilę później trener zdjął go z boiska i było widać, że rozpamiętuje jeszcze tę sytuację. Kibice nagrodzili go jednak gromkimi brawami.
Hiszpan nie zamknął meczu i szybko tego żałował. Po złym podaniu Goku rzeszowianie wyprowadzili kontrę, którą w 81. minucie wykończył rezerwowy Kamil Mazek. Zanosiło się na nerwową końcówkę, jednak najpierw Kornel Osyra nie doprowadził do remisu, a potem dwóch zmienników strzeliło na 3:1 i 4:1 po akcjach rozpoczętych przechwytami.W 85. Szymon Sobczak wpadł w pole karne po podaniu Bartosza Talara i zmieścił piłkę przy słupku. Po czterech minutach Villar uderzył sprzed pola karnego po dograniu Goku.
Pięć lat Socios Wisła
Zawodnicy Wisły wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z numerem pięć. Nie miało to nic wspólnego z obrońcą Colleyem, który z takim występuje. Chodziło o uczczenie pięciolecia działalności stowarzyszenia Socios Wisła Kraków, które wsparło już klub kwotą ponad pięciu milionów złotych na różnego rodzaju projekty.
Wisła Kraków – Resovia 4:1 (1:0)
Bramki: Jaroch (19.), Rodado (55.), Sobczak (85.), Villar (89.) – Mazek (81.).
Wisła: Raton – Jaroch, Uryga, Colley, Szot – Duda (64. Gogół), Carbo (89. Sapała) – Baena (65. Talar), Alfaro (65. Villar), Goku – Rodado (76. Sobczak).
Resovia: Pindroch – Tomal (65. Bąk), Osyra, Buchał (56. Lemperuer), Adamski – Kanach – Mikulec, Urynowicz (65. Zastawnyj), Łyszczarz (75. Mazek), Ibe-Torti – Ciepiela (64. Eizenchart).
Żółte kartki: Goku – Mikulec.
Sędziował Marcin Kochanek (Opole).