Zielone światło dla Kamila Glika. Trener Cracovii trzyma w niepewności

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Nic nie stoi na przeszkodzie, by reprezentant Polski wystąpił w sobotnim spotkaniu z Pogonią Szczecin (początek o godzinie 17:30). Jacek Zieliński nie chce wcześniej odkrywać kart.

Czy Kamil Glik po 4883 dniach znów zagra w ekstraklasie? Nie było go w niej ponad 13 lat. Ostatni raz zagrał 11 maja 2010 roku i strzelił gola dla Piasta Gliwice w przegranym 1:2 wyjazdowym spotkaniu z Arką Gdynia. Potem były trzy kluby włoskie, jeden francuski i jeszcze jeden włoski. Z Benevento spadł z Serie B do Serie C, wieńcząc nieudany dla drużyny sezon czerwoną kartką. Z tego powodu nie mógł pomóc Cracovii w meczach z Koroną Kielce i Widzewem Łódź.

Ta przerwa przysłużyła się 35-latkowi z Jastrzębia-Zdroju. Wcześniej trenował indywidualnie, a pod koniec sierpnia zasilił Cracovię. – Trenuję dość ciężko, czasem dwa-trzy razy dziennie. Wieczorami nie mam chęci na nic innego poza odpoczynkiem, obejrzeniem filmu. Rano znowu trzeba wstać i ciężko pracować, przyłożyć się do treningu – mówił LoveKraków.pl po nieoficjalnym debiucie w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec.

Czy i kogo Glik wygryzie ze składu?

– Zawodnik jest gotowy do gry – zapewnia trener Jacek Zieliński. Nie chce jednak odkrywać kart. Klub promuje spotkanie z Pogonią możliwym debiutem 103-krotnego reprezentanta Polski. I nikt sobie nie wyobraża, by nie pojawił się na boisku. Pytanie jest zasadnicze: czy od razu w pierwszym składzie?

Zieliński powtarzał wcześniej, że Glik będzie liderem defensywy. Nawet jeżeli z Pogonią miałby nie wyjść od początku, to najpewniej przymierzany jest do obsadzenia centralnej pozycji w trójce środkowych obrońców Cracovii. Dziś gra tam kapitan zespołu Jakub Jugas, który grywał już po prawej stronie. To oznaczałoby, że ze składu wypadłby Arttu Hoskonen, a Czech zajął jego miejsce. Po lewej stronie pewnie pozostałby Virgil Ghita. Nie zapominajmy, że w ostatnich dniach okna transferowego Pasy sprowadziły jeszcze jednego stopera, Duńczyka Andreasa Skovgaarda, który wszedł z ławki w ostatnim meczu w Łodzi.

Broni cały zespół

Na Widzewie Cracovia zaliczyła pierwszą porażkę w sezonie. Gorzej spisała się też obrona, ale Zieliński uważa, że ocenienie tej formacji przez pryzmat tego wyniku jest niesprawiedliwe. – Trzeba popatrzeć na całą grę defensywną zespołu. Jeśli chodzi o stratę pierwszej bramki, to najpierw niefrasobliwością wykazali się napastnicy. Oczywiście błędy obrońców są najbardziej widoczne. Przeanalizowaliśmy ten mecz i mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski – mówi 62-latek.

Jego podopieczni nie wygrali czterech kolejnych meczów (trzy remisy, porażka), w trzech ostatnich nie strzelili gola. To też trzeba poprawić. – Musimy zacząć wykorzystywać sytuacje, które są. Nie jest tak, że nie ich  nie stwarzamy. W trzech ostatnich meczach zagraliśmy na zero z przodu. Będziemy chcieli zrobić wszystko, by się przełamać i wrócić na zwycięską ścieżkę. Na razie obijamy słupki i poprzeczkę – stwierdza.

Nie licząc nieobecnych od dłuższego czasu Mathiasa Hebo Rasmussena, Otara Kakabadze i Mathiasa Hebo Rasmussena, trener ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy.


Aktualności

Pokaż więcej